Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poszlizajegoprzykładem.
Pejrolprzyniósłpodpachądużyworekpieniędzy.Rzucił
gozbrzękiemnastół.
–Macietu,zuchy,otowaszżer!–zawołał.
Apotem,zliczywszyichwzrokiem:
–Brawo,jesteśmywkomplecie!–rzekł.–Chcęwampowiedzieć
wkilkusłowach,jakąmacierobotę.
–Słuchamy,mójdobrypaniePejrol–odezwałsięKokardas,
opierającsięobydwomałokciaminastole.–Awięc!
Innipowtórzyli:
–Słuchamy.
Pejrolprzybrałpozęmówcy.
–Dziświeczorem–rzekł–kołogodzinyósmej,będzieprzejeżdżał
przeztędrogę,którątuwidzicie,tużpodoknem,pewienczłowiek.
Gdyminiefosę,przywiążekoniadojednegozesłupówmostu.Patrzcie
tampodmostem,czywidzicieokienicęzałożonądębowabelką?
–Doskonale,mójdobrypaniePejrol–odrzekłKokardas.–Niebój
się!Niejesteśmyślepi.
–Tenczłowiekzbliżysiędookna...
–Iwtejchwilimygozaczepimy?
–Bardzogrzecznie–przerwałzponurymuśmiechemPejrol
–iwtedyzarobiciewaszepieniądze.
–Koronocierniowa!–wykrzyknąłKokardas–tendobrypanPejrol
zawszeznajdziejakieśśmiesznesłowo!
–Czyzgoda?
–Naturalnie,alemamnadzieję,żesięjeszczenierozstajemy?
–Moiprzyjaciele,jasięśpieszę–odrzekłPejrol,kierującsięjuż
kuwyjściu.
–Jakto!–wykrzyknąłGaskończyk.–Iniepowiesznamnawet
imieniaczłowieka,któregomamy...zaczepić?
–Toimięnicwasnieobchodzi.
Kokardasmrugnąłokiem;wtejchwilimiędzyzbiramirozległsię
szmerniezadowolenia.Paspoalszczególniejczułsięurażonym.
–Niepowiedziawszynamnawet–ciągnąłdalejKokardas–ktojest
tenszlachetnypan,dlaktóregomamypracować?
PejrolzatrzymałsięispojrzałnaKokardasa.Długatwarzzaufanego
księciawyrażałaniepokój.
–Cowamdotego?–zapytał,starającsięprzybraćwyniosłąminę.
–Bardzotodlanasważne,mójdobrypaniePejrol.
–Przecieżjesteściejużzapłaceni.