Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PodtrzemawłoskamiwąsówPaspoalaosiadłsłodkiuśmieszek.
–Awięcmówiliśmy–zacząłnibydalszyciągrozmowyKokardas,
znajspokojniejsząminą,–żenajlepszysposóbprzyodparowywaniu
ciosówmańkuta,cojestzawszebardzoniebezpieczne...
–Hola!–rozległsięgłosdowódcymaroderów,ukazującobrośniętą
twarzwedrzwiachgłównejizby–oberżajestpełną,mojedzieci!
–Trzebająopróżnić–odpowiedzielitamci.
Tobyłotakielogiczne,takieproste!Toteżdowódca,Karigwcale
nieoponował.Więcwszyscyzsiedlizkoni,któreprzywiązanowraz
zobładowanemisianemsiodłamidokółwmurzeoberży.
Dotychczasnasiprofosowieanidrgnęli.
–Te!–zakrzyknąłKarig,wpadającpierwszydoizby.–Wynosić
się!Aprędko!Tomiejscetylkodlawolontaryuszówkróla!
Milczenie.TylkoKokardas,zwróciwszysiędoswoich,mruknął:
–Trzymajmysięchłopcy!Nieunośmysię,azgrabniepotańcujemy
zwolontaryuszamikróla.
TymczasemludzieKarigastłoczylisięwodrzwiach.
–No?–zacząłznówdowódca.–Cosięwampowiedziało?
Wówczaswszyscynasimistrzowiebroniwstaliiskłonilisię
zprzesadnągrzecznością.
–Poprościeich–zawołałartylerzystaaFlandryi,–abywynieślisię
oknem!
Tomówiąc,schwyciłpełnykubekKokardasaiponiósłdoust.
AKarigrzekł:
–No,gbury,czyżniewidzicie,żenampotrzebawaszychbeczek,
waszychstolikówistołków?
–Niebójsię!–odrzekłspokojnieKokardas.–Zarazwam,
aniołeczki,wszystkotooddamy.
Iwjednejsekundzierozmiażdżyłciężkąbeczułkęnagłowie
artylerzysty,aPaspoalrzuciłstołkiemwpiersiKariga.
Szesnaścierapierówzatańczyłonarazwpowietrzu.Wszyscy,
codojednego,byliwidaćpierwszorzędniszermierze,odważni
iwojacyzurodzenia.Więc„robota”szłasprawnieiochotnie.
DonośnytenorKokardasapanowałnadszczękiembroni:
–ChwałoPańska!Bierzcie,proszę,copotrzeba!Proszę!Proszę!
NacoKarigzeswoimiodpowiedzielikłującszpadami:
–Naprzód!Lagarder!Lagarder!
Istałosięcośnieoczekiwanego.KokardasiPaspoal,trzymającysię
wpierwszymrzędzie,naglecofnęlisięischwyciwszyciężkistół
dębowy,postawiligomiędzydwiemapartyamiwalczących.