Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niebójsię!krzyknąłKokardas.Opuścićbroń,wszyscy!
Aletrzemczyczteremwolontaryuszomnieudałsięatak;dobrze
poczuli,zkimmajądoczynienia.
Cościetamkrzyczeli?pytałdrżącymzewzruszeniagłosem
Paspoal.Cościekrzyczeli?
Innniprofosowiemruczelizezłością:
Masz!Bylibyśmyichpołknęli,jakskowronków.
Cichotam!zagrzmiałgroźniegłosKokardasa.
Izwracającsiękuwolontaryuszom,zapytał:
Odpowiadajcieuczciwie:DlaczegościewykrzykiwaliLagarder?
BoLagarderjestnaszymwodzemodpowiedziałKarig.
RycerzHenrykdeLagarder?
Tak.
NaszmałyParyżanin!Naszezłotko!kwiliłzełząwoku
Paspoal.
PoczekajcierzekłKokardas.Tylkobezłgarstwa!Myśmy
zostawiliwParyżuLagardera,jakoułanakrólewskiego.
Tocóż?odpowiedziałKarig.Lagerderowijużznudziłosię
toułaństwo.Zostałmuponiemjenomunduriterazdowodzi
oddziałemwolontaryuszówkrólewskichtutaj,wtejdolinie.
Awięc,halt!zakomenderowałKokardas.Szpadydopochew!
ChwałoPańska!PrzyjacielenaszegomałegoParyżanina,naszymi
przyjaciółmi,idalej!Wypijmywspólniezapomyślnośćnajpierwszej
szpadynaświecie!
Zgoda!zawołałKarig,dziękującBogu,żetakszczęśliwiewyszli
ztejmatni.
Panowiewolontaryuszeskwapliwiechowalibrońdopochew.
E!Chociażbynasprzeprosili!dopominałsięzachmurzony
Pepe,dumnyjakKastylczyk.
MójstarytowarzyszuodpowiedziałnatoKokardasjeżelicię
takswędząpięściijeślichcesz,tomożeszsięspróbowaćzemną.
Cozaśdotychpanów,tooniterazpodmojąprotekcyą.Dostołu!
Wina,hej!Straszniemkontent!Waszezdrowie!zwróciłsię
doKarigaiwychyliłpełenkubek.Mamzaszczytprzedstawićwam
megoprofosa,Paspoala,którytylkocomiałwamzprzeproszeniem,
zatańczyćtakiegokuranta,ojakimpojęcianiemacie.On,takjakija,
przyjacieloddanyLagardera.
Zczegoteżdumny!przerwałPaspoal.
CodotychpanówciągnąłdalejGaskończykwybaczcieichzły
humor.Toż,zprzeproszeniem,mielijużwaswszystkichnakońcach