Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
robicietutakdalekoodulicyCroix-des-Petits-Champs?
Podałimrękę,alejakksiążędającydopocałunkukońceswych
palców.
KokardasiPaspoaldotknęlitejrękiznabożnością.Trzebaprzyznać,
żeczęstootwierałasiędlanichpełnazłotychpieniędzy.Opiekunowie
niemoglisięskarżyćnaswegoprotegowanego.
–Ainni?–zapytałHenryk.–Widziałem,gdzieśkiedyś.
ZwróciłsiędoStaupica.
–Gdziecięspotkałem?
–WKolonii–wyszeptałNiemiecbardzozmieszany.
–Prawda,dotknąłeśmnieraz.
–Nadwanaście–odrzekłpokornieStaupic.
–Aaa!–ciągnąłdalejLagarder,patrzącnaSaldaniegoiPinto,moi
dwajprzeciwnicyzMadrytu...Dobreszpady!
–Ach,ekscelencyo–odparlirazemdwajHiszpanie.Tamszło
ozakład;niemamyzwyczajubićsiędwóchprzeciwkojednemu.
–Jakto!Jakto!Dwóchprzeciwkojednemu!–wykrzyknął
Gaskończyk.
–Onimówili–dorzuciłPaspoal,–żenieznająwaszejwysokości.
–Aten–rzekłKokardas–wskazującnaPepe–modliłsię,aby
módzstanąćprzeciwrycerzowideLagarder.
PepeMatadornapróżnostarałsięwytrzymaćwzrokLagardera.
Młodyrycerzzapytałtylko:
–Toten?
IPepespuściłgłowę,mrucząccicho.
–Acodotychzuchów–rzekłLagarder–toniekłamali,
bowHiszpaniiużywałemtylkoimieniaHenryk.Panowie–przerwał
robiącpalcemruch,jakbywykonywałpchnięcieszpadą.–Widzę,
żeśmysięjużmniejwięcejwszyscyspotykali,bootoprzypominam
sobie,żerozciąłemczaszkętakżeitemudzielnemuchłopcu.
JoelJugandotkną!sięswejskroni.
–Jesttuznak–wyszeptał–władawaszawysokośćkijem,jakanioł,
topewne.
–Żadenzwasniemiałdomnieszczęściatowarzysze–przemówił
znowuLagarder,–aletutajznaleźliściesobiełatwiejszezajęcie.Zbliż
się,dziecko.
Berichenusłuchał.
KokardasiKarigpoczęlimówićrównocześnie,abywytłómaczyć,
dlaczegorewidowalipazia.Lagardernakazałimmilczenie.
–Coturobisz?–zapytałpazia.