Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
myślał,żeznajdziegraniceludzkiegoszaleństwa.
–Dobrzeidzie!–rzekłKokardas.
Paspoalzłożyłręce,słuchałipatrzył.
–Numer928–przemówiłznowuintendent.
–Czterytysiącefranków,–rzekłodniechceniaGonzaga.
–Ależ–wykrzyknęłajakaśprzekupka;którejsiostrzenicawyszła
zamążzahrabiego,dziękipieniądzomzebranymnaulicy
Quincampoix–tozupełnietakisam.
–Bioręgo–zawołałjakiśaptekarz.
–Dajęczterytysiącepięćset–krzyknąłhandlarzżelastwem.
–Pięćtysięcy!–Sześćtysięcy!
–Przyznane!–rzekłPejrol.–Numer929...
PodwpływemwzrokuGonzagidorzucił:
–Dziesięćtysięcy!
–Czterystopykwadratowe!–wyszeptałoszołomionyPaspoal.
AKokardasdodałpoważnie.
–Dwietrzeciegrobu!
Tymczasemlicytacyazostałapuszczonawbieg.Wszystkichogarnął
obłęd.Dobijanosięonumer929,jakofortunę,agdyGonzagaocenił
następnynapiętnaścietysięcy,niktsięjużniedziwił.Płaconoodrazu
gotówką,monetąbrzęczącąlubbiletamipaństwowymi.
JedencsekretarzówPejrolaodbierałpieniądzedruginotowałimię
kupującego.ChavernyNavailjużsięnieśmielioniemieliwprost
zpodziwu.
–Niepojęteszaleństwo!–rzekłmarkiz.
–Trzebatowidzieć,abyuwierzyć–dodałNavail.
AGonzagauśmiechnąłsiędrwiąco.
–Ach,panowie,Francyajestpięknymkrajem.Skończyto!
–zawołałnagle.–Resztapodwadzieściatysięcy!
–Tozabezcen!–wykrzyknąłChavarny.
–Dlamnie!Dlamnie!Dlamnie!–wołanowtłumie.
Mężczyźnibilisię,kobietypadałyduszoneitratowane.Ale
krzyczaływrozpaczy:
–Damnie!Dlamnie!Dlamnie!
Potemznowulicytacya,okrzykradościiżalu.Złotopłynęło
potokiempostopniachestrady,którasłużyłazakasę.Radośćipodziw;
wzbudzałwidoktychwszystkichnabrzmiałychkieszeni,które
opróżniałysięztakąłatwością.Ci,którzyotrzymywalipokwitowania,
powiewalinieminadgłowami.Odchodzilipijaniiszaleniradością.
Zwyciężenirwalisobiewłosynagłowie.