Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Któryrozkwitananowoitymrazemjużwbardzodojrzały
ipewnysiebiesposób.Możedlategotakszybkopojawił
sięMichał...?
Niezastanawiamsięjużdłużej.Wiem,żezaczęsto
noszęsukienkę,aleskoroodniejzaczęłosięwszystko,
codobrewmoimżyciu...?Kieszonkiumiejscowione
nabiodrachzawadiackoposzerzająsylwetkę,stanowiąc
smaczekubrania.żalkryćtendetalpodswetrem,ale
pomimozapowiadającegosięupałuwiem,żemuszę
wziąćokrycie.Ibędzietokupionywczorajsweterek.
Idędogarderobyposiatkę,którąnapewnocisnęłam
nakrzesło.Napewno,choćterazjejtamniema.
Marszcbrwiiwzrokiemdoadnieprzeszukuję
pomieszczenie.Reklamówkizmoimnowymodzieżowym
nabytkiemniema.Poprostuniema.Niemateżczasu,
żebydłużejsięnadtymzastanawiać,więczdejmuję
zwieszakastarysweter,biorętorbęigłośnozatrzaskuję
zasobądrzwioddomu.Mamnadzieję,żeprzynajmniej
mojemiejscenazieminiezniknie,gdyjabędęwpracy.