Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żezostanieszlekarką,aleztwoją„pilnością”wszkole,
Jolu,tomarzenieściętejgłowy.Musiszmiećfachwręku.
–Mamo!Drutywrękachtoniefach.Todruty!
–Jolanta!Gdybymjaniewzięładrutówdoręki,
tobyśmywewojnęziemięjedlizpodwórka.Ewentualnie
ziemniakiimarchewzdziałki.Awłaśnie,Czesiu–mama
zwracasiędomnieigłosjejsięrobicieplejszy.Mama,
mamusia.–Skoczdziś,proszę,synku,nadziałkę,podrzuć
trochętrawykrólikomiprzynieśdodomuzetrzy
marchewki,pietruszkęigłówkękapusty.Wodziankęwam
Matyldaugotuje,aletakąbogatą,jaklubisz,Czesiu.
Noleć,leć.
Wybiegamnadziałki,słońcegrzeje,pierwszydzień
sierpnia,szczytupałów.Dobrze,żewłożyłempumpy,
wdługichspodniachtobymsięupiekł.Powietrze
rozgrzanejakwpiecukaflowym,jakbymiało
eksplodować.Iskrawystarczy.
–Ej,gdzietakzachrzaniasz,skurczybyku!–wołamnie
Tadeusz.Siedziprzedklatką,jakbynacośczekał.
–Atycotaksiedzisz?
–Słucham.Tyniesłyszysz?Zatrzymajsię.–Tadek
pokazujerękązaparkŻeromskiego,zaWisłę.Słychać
dudnieniedział.–Frontidzie.
–Toniechidzie,poczekam,ażdojdzie–mówię,
boodmiesięcysięmówi,żebolszewicysięzbliżają,
żeznimiteżPolacyidą,żeNiemcybędąuciekaćiże
możetrzebabyimwtejucieczcepomóc,pogonić
szkopówibolszewikówprzywitaćjakgospodarze.
Napamięćznamtegadkiijednadudniącakatiuszanic
nowegodonichniewnosi.
–Ajajużmamdosyćczekania,ażfrontprzyjdzie
iNiemcyuciekną.Jabymimwtejucieczcepomógł.
–Dajspokój,Tadek.SamjedenchceszHitlera