Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nadworze,międzydrzewami.Jeżeliznasięchoćtrochę
nagalanterii,niepowinnomutosprawićprzykrości.Czy
widziałeścośrówniepięknego,Felimie?Oczywiście,mam
namyślikonie...
–Nigdy,paniczuMorysiu!Przenigdywcałymmoim
życiu.Aprzecieżwidziałosięniemałokonidobrejkrwi
wokolicachBallyballagh.Ojej,cozacudo!Tak
apetyczniewygląda,żechciałobysięjąschrupać,choć
znówonasama,jaksięzdaje,radabynaswszystkich
pożreć.Nieodbywałpanzniąjeszczelekcji,prawda?
–Nie,Felimie,niechcęjejtakzarazłamać,wyuczę
jąwtedydopiero,kiedymiczasiśrodkipozwolązrobić
tojaksięnależy.Nigdybymsobieniedarował,gdybym
miałzepsućtakądoskonałość.Poskromięją,kiedy
będziejużrazemznamiwosiedlunadLeoną.
–Topanicztamjedzie?
–Tak,jutro;wyruszamyoświcie,bymócwciągu
jednegodniaprzebyćcałądrogędofortu.
–Olaboga!Bardzosięztegocieszę,itoniezasamego
siebie,alezewzględunapana,paniczuMorysiu.Może
panunicotymniewiadomo,żewódkaladachwilasię
skończy.Sądzączbełkotu,jakibańkawydaje,kiedynią
potrząsać,niezostałowniejchybawięcejniżtrzydobre
łyki.Ciprzekupnieobozowizfortuniesąrzetelni.
Nabierająludzinamierze,awdodatkujeszczedolewają
wody,takżeniemożnajużanikroplidomieszać
ztutejszegopotoku.Słowodaję,żegarniecwódki
zInnishowenstarczyłbyrówniedługo,jaktrzygarncetej
amerykańskiej„zgniłuchy”,jakjąsamiJankesiprzezwali.
–Nietroszczsięowódkę,Felimie.Spodziewamsię,
żeniezbrakniejejnamnadzisiejszywieczóriżejeszcze
napełnimysobiemanierkinajutrzejsząpodróż.Ateraz
uwijajsię,staryzuchuzBallyballagh!Musimyzaraz
uwiązaćjabłkowitąkobyłkę;potembędziedośćczasu