Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zdużąilościąmleka.
–PoznałaśIwa?–Ojciecunosibrwi,nacojatylko
kiwamgłową,zbytzajętamoimpysznymnektarem.
–Icoonimsądzisz?–dopytujesię.
Siadawygodnie,poczymzakładakostkęjednejnogi
nadrugąnogęigładzisięrękąpobrodzie,wlepiając
wemnieintensywnespojrzenie.
Prawiekrztuszęsiępitąkawą,któraprzestaje
mismakować.Potympytaniujużwiem,żecośjestnie
tak,irobięsięczujna.Nabieramprzekonania,
iżodpoczątkusięniemyliłaminiejesttozwykła
pogawędkaojcazcórką.Cośtuśmierdziałoitobardzo.
Doskonalewiedziałam,żenapewnoniespodobamisię
kierunek,wjakimpotoczysiętarozmowa.
Adzieńmiałbyćtakipiękny…
–Niewiem,nieznamgozadobrze–gramnazwłokę
izażadneskarbyświatanieprzyznamsię,żenawet
misięspodobał.–Trochęrozmawialiśmyikilkarazy
zatańczyliśmy,aleniejesttorelacja,napodstawiektórej
mogłabymwysnućkonkretneosądy–ostrożnie
rozgrywamtemat,bozgórywyczuwamuknutytuspisek.
–Cóż,radzęcijednak,żebyśdoszładojakichśwniosków
wtejkwestiiitoszybko.Jeślitwojaopiniabędzie
pozytywna,zatydzień,wsobotęodbędąsięwasze
zaręczyny–rzucanonszalancko,jakbyniezrzuciłwłaśnie
bomby,którarozpieprzyłamnienałopatki.
–Co?–pytamjakgłupia,bomózgjeszczenieogarnął
natłokumyśli,niemogącsięzdecydować,copierwsze
chcepowiedzieć.
–Skarbie,to,cosłyszałaś.Samamiałaśwybraćmęża,
atomójpierwszykandydat.Jestpierworodnymsynem