Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bliskomorza.Inaczejczekaichśmierćnaskutekdepresjiwgórskim
schronisku.Toniebyłymojespostrzeżenia:czytałemotym
wprowincjonalnymdodatkuniedzielnym.
Zaparkowaliśmywdrugimrzędzieobokkonteneranaodpady.
Wyjąłemportfeliwręczyłemtaksówkarzowiprawiewszystko,
comiałem.
Zachowajtodlasiebie.Powiedziałiuśmiechnąłsięszczerze.
Marededéu,jużdawnotakdobrzesięniebawiłem.
Przydasiępanu…nawydatkinalegałem.
Niemamowy!odparł.
Dziękujęodpowiedziałem.
Atydodałposłuchaj,następnymrazemniebędzieszmiałtyle
szczęścia.Niemyśl,żewszyscytacyjakja.
Wiem,wiem.mruknąłem.Usłyszałemsyrenęnapromie.
Muszęjużiść.
Amówiłemci,żezamłodubyłempilotem?
WysiadłemzFordaSierryiwpodskokachruszyłemdokasy
biletowej.Porazostatnispojrzałemnataksówkarza.Zprzyklejonego
dodolnejwargipapierosaleciałdym,aonmachałdomniejakojciec
żegnającysyna,którywybierasięnaszkolnąwycieczkę.
Powejściunastatekposzedłemodrazunarufę,gdzieznajdowałsię
baritaras.Zamówiłempiwo.Słońceodbijałosięwmorzu.Paryoparte
oporęcztuliłysiędosiebiejakwkinie.Wokółkrążyłymewy,którym
dziecirzucałyresztkichlebazporannejkanapki.Spalenisłońcem
iodwodnienituryścichowalisięzaokularamiprzeciwsłonecznymi
ipodsłomkowymikapeluszami.Gloria!Pogratulowałemsobie
wduchuprzebieguwypadkówipodziękowałemBoguzato,żezesłał
mitakiegokierowcę.
UpiłemłykpiwabyłotakchłodnejakBlankaDesastres.Zacząłem
oniejmyśleć.Ciekawe,gdzieterazjestizkimsięspotyka…
Zatwojezdrowie,Blankapowiedziałemdosiebieiwzniosłem
toast.
Nagledobiegłmnieczyjśwrzask.Przypominałrykrozwścieczonego
goryla.
Skurwysynu!Zabijęcię!Tysukinsynu!