Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
należało.Takiejestżycie.
Wradiuspikermonologowałwwyspiarskimnarzeczu,podobnym
trochędojęzykakatalońskiego.PacodeLucíagrałnagitarze,aprzez
uchyloneoknowpadałyzapachydobiegającezplażowychbarów
irestauracji.
–Spójrzpan,czyjaśnię…?–zawołałkierowca.–Tenfacetjest
chalao1.
Zprzerażeniempatrzyłwlusterkowsteczne.Odwróciłemsię
izobaczyłem,żezbliżasiędonasczarnypyskZ3,awnimRodrigo
zodpornąnawiatrżelowąfryzurąitwarzączerwonąjakarbuz.
Najwyraźniejmiałzamiarnasstaranować.
–Gaz!Gazdodechy!–rozkazałemiwystawiłemgłowęprzezokno.
–Musimygozgubić.Onnasściga!
Kierowcawzruszyłramionami.
–Wcotysięwplątałeś,młodyczłowieku?
–Wjednązespódnic–odpowiedziałem.–Dośćkrótką.
–MaredeDéu2…–westchnął.–Lepiejmibyłopoczekać
naNiemców.
FordSierraoderwałsięodziemitakgwałtownie,żemojepośladki
wgniotłowsiedzenie.Taksówkarzomijałślepezaułkiiemerytki
zwózkaminazakupy.Chwyciłemzagłówekpasażera.Wradiusłychać
byłocygańskąmuzykę,ajamodliłemsiędowszystkichwyblakłych
kalendarzyzNajświętsząPanienkąizdjęćChrystusa,któremężczyzna
zgromadziłnadescerozdzielczej.
Zmrużyłemoczyiobejrzałemsięzasiebie,aleczarnywózRodriga
zniknął.
Wwieżykościołarozbrzmiałdzwon.
–Nieźle,nieźle…–powiedziałtaksówkarz,śmiejącsięnacałe
gardło.Naglezatrzymałsamochódiodwracającsiędomniezapytał
–Niemasznicprzeciwko,żesobiezapalę,prawda?Żonazwykle
miniepozwala…
Rozglądałemsięwokół,ledworejestrującto,codomniemówił.
–Natymetapiemożemyprzejśćnaty,młodzieńcze.Niemamnic
przeciwko.