Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ZofiaKoniecznamieszkawpamiętającymjeszczeprzedwojenne
czasymałymdomuzniewielkimogrodemwbodajnajspokojniejszej
dzielnicymiasta.Ludziespozaniejnazywajątomiejsce
„Prykowiec”albo„Dziadowiec”,bośredniawiekuzrokunarok
skaczewgórę.Niematuzresztąinnejzabudowyniżtestarewille
porośnięteczęstomchemodpółnocnejstrony,zarośniętekożuchem
zielska,zfantazyjnymioknami,zdobionymiportalamiiwijącymsię
przyframugachdrzwibluszczem.Zakażdymrazem,kiedyKlaus
wjeżdżawdzielnicęzhałaśliwegocentrum,nabzdyczonego
nowoczesną,czylinijakąarchitekturą,manieodpartewrażenie,
żeprzenosisięwprzeszłośćpełnąjeszczenieodgadniętychtajemnic.
Klausuwielbiatomiejsce,zwłaszczawtakieupalnednijakteraz.
Jesttupoprostuchłodniejiciszej,anachodnikachnieroisię
odwszystkichtychpędzącychBógjedenwiegdzieiwjakimcelu
ludzi.
Jedziewięcdorodzinnegogniazdaimajeszczeprzedsobąjakieśpół
godzinydrogi.Szybawjegozabytkowymmercedesiejestopuszczona,
przezcogorącywiatrtargamuwłosyizagłuszadobiegającązgłośnika
muzykę.MimotoKlausgwiżdżecośpodnosem.sielankęprzerywa
nagletelefon.HumorKlausawjednejchwiliznika.Lizajestostatnią
osobą,zktórąmiałbyochotęterazrozmawiać.Wróćpisać,boona
uznajetylkoformękomunikacji.Woliklepaćwyostrzonympazurem
potelefoniezamiast,jakczłowiek,rozmawiać.
Mógłbyoczywiściezignorować,olać,udać,żenicniesłyszał.Ale
Klauswie,żeLizanieodpuściitakdługobędziesiędobijaćdoniego,
tenwkońcusięugnieidlaświętegospokojuodpisze.Uznajewięc,
żeniemanacoczekaćigdytylkowidzimałązatoczkęprzydrodze,
zatrzymujesię.Chcetomiećjużzgłowy.
Otwierakomunikatoriczyta:
„Ranyboskie,Klaus,czytyzawszemusiszwystawiaćmnie
dowiatru?Nawetteraz?Choleramniezarazweźmie”.
ChrystemyśliKlaus.Cotymrazem?
Odpisuje:
„Jakiegowiatru,co?Znowumaszfazę?”.
Czekanaodpowiedź.Jakontegoniecierpi!Wreszciejest:
„Miałeśsięzemnąspotkaćidaćgłupieklucze!Mamterazwłazić
tamprzezdziurkęodklucza,czyjak?!Cotysobie,docholery,
wyobrażasz!Przecieżzgodziłeśsię,żebymsobiezabrałazdomu,