Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
idzie.Przyspieszyłakroku,odczteropiętrowegobloku
zbudowanegozwielkiejpłytydzieliłojątylko
pięćdziesiątmetrów.Jeszczechwila.Szłacorazprędzej
iwkońcuzaczęławspinaćsięponieoświetlonych
schodkach.Gdykilkagodzinwcześniejwychodziła
zdomu,światłonadwejściemjeszczesiępaliło.„Znowu
spalonażarówka”–pomyślała,naciskającklamkędrzwi
doklatkischodowej,któreotworzyłysię,skrzypiąc
zawiasami.Wprzedsionkupanowałmrok,boitu
żarówkabyłapopsuta,itoodkilkutygodni.Zamknęła
zasobądrzwi,zaczęłaszybkowchodzićnaparter
iwówczasusłyszała,żektośmocujesięzklamką.Obcy
zawszemieliproblemyztymidrzwiami,bobudowlańcy
odwrotniejezałożyli–zamiastnazewnątrzotwierały
siędośrodka.Wreszciepuściłyiponowniezgrzytnęły
zawiasami.
Wsłabymświetledocierającymzlampynaparterze
dostrzegłajedyniesylwetkęisercezabiłojejmocniej.
Zostałojejjeszczetylkojednopiętro,pokonałapięć
schodówiodwróciłagłowę.Dwastopnieniżejstałładny
chłopakwjejwieku,miałczarnąkurtkę,spodktórej
wyzierałybiałakoszulaizawiązananaszyiapaszka.
Uśmiechnąłsię,pokazującrówne,białezęby.„To
pewniejakiśnowysąsiad,któregonieznam”
–przemknęłojejprzezmyśl,odetchnęłazulgą
iodpowiedziałaciepłymuśmiechem.
Mariaodwróciłasię,spokojniepostawiłanogę
nanastępnymstopniuiwtedypoczułapotwornyból
wtyległowy.Czapkazsunęłasięiupadłanaposadzkę.
Dziewczynazachwiałasię,oparłaościanę,bynie
upaść,ispojrzałanachłopakajeszczeraz.Terazjużsię
nieuśmiechał,patrzyłzimnym,pozbawionym
jakichkolwiekemocjiwzrokiemioddychałciężko.
–Ratunku!–krzyknęłaprzeraźliwieipoczuła,jak
schodyusuwająsięspodjejstóp.Upadała,wciąż
krzycząc:–Ratunku,pomocy!
Chłopakrzuciłsiędoucieczki,znowuprzezchwilę
mocowałsięzdrzwiami,bowidoczniezapomniał,
żeotwierająsiędośrodka,wkońcupokonałprzeszkodę