Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pamiętam,żeporozpoczęciunaukiwszkole
średniejwmoimstarszymbraciezaszływidoczne
zmiany.Terazmyślęsobie,żeodziwodobrze
wspominamgozczasów,gdymiałczternaścielat.Choć
byłtyranem,tojegodumarobiławrażenie.Mójbrat
siedzącynamiedzy,mówiącybraciomSu,żebyskosili
zaniegotrawęprzezbardzodługiczasjegoobraz
wmojejgłowiebyłtakijakwtejscenie.
Niedługopotym,jakposzedłdoszkołyśredniej,
zacząłsiękolegowaćzuczniamizmiasta.Jednocześnie
corazchłodniejichłodniejtraktowałdziecizwioski.
Dumęmoichrodzicówłechtałoto,żemiastowikoledzy
brataciągleodwiedzalinaszdom.Nawetnajstarsi
mieszkańcywsizgodnietwierdzili,żedzieckiem
znajlepszymiwidokaminaprzyszłośćjestwłaśniemój
starszybrat.
Wtamtymczasiedwóchchłopakówzmiasta
wczesnymrankiemczęstoprzybiegałowokolicewsi
idonośniewyłoikrzyczało.Ichgłosytosięwznosiły,
toopadały.Zwłaszczaichkrótkigardłowycharkot
sprawiał,żewłosystawałydęba.Mieszkańcywioski
początkowowierzyli,żetoupiory.
Wywierałotonamoimstarszymbraciegłębokie
wrażenie.Razzponurymwyrazemtwarzypowiedział:
Mychcemyzmienićsięwmiastowych,amiastowi
chcąsięstpieśniarzami.
Byłonnajwidoczniejpierwszymspośróddzieci
wwiosce,którezrozumiało,jakwyglądarzeczywistość.
Zacząłprzeczuwać,żeprzezcałeżycieniedorówna
dzieciomzmiasta.Wtedyporazpierwszypoczułsię