Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Światwcudnejtęczyubrałsięwkolory,
Słyszę,jakwciszyliściezdrzewspadają
Rosemariebyławswoimdomuszczęśliwa,choćsamotna.Obsadziła
nawetkamienneschodkiprzywejściukrzewemligustru.Daremnie.
Miłośćsięniezdarzyła.Widaćmiłosnyligustr,niczympolskikwiat
paproci,musipochodzićzDiabelskiejGórywPustnikach,anie
zniemieckiegomarketuogrodniczego…Terazniewierzyłajuż
wmiłość.Sześćdziesiątosiemlatnakarkuizamazaneprzezczasnikłe
wspomnieniaponiedoszłymmężu,Gustawie.Owszem,wjejżyciu
bylipoteminnimężczyźni,jakiśOtto,Kurt,Frank…Ale…Czegoś
wtychzwiązkachzabrakło.Popewnymczasiestawalisięrównie
drażniący,comuchanaszybie.Rozstawałasięznimibezżalu,jakby
odgrywającsięzatamtendzieńniedoszłegoślubu…BotylkoGustawa
kochałanaprawdę.Szkoda,żetegoniedocenił…
Pamiętadzieńichślubu.Niedoszłegoślubu.Matkaprzybierała
właśniejejsukienkęgałązkamiasparagusazogrodu.Iwciążmówiła:
Szkoda,żetonieligustr.Aleteraz,wewrześniu,jużniekwitnie.
Obycisięszczęściłowżyciu,córko.Obyśprzynajmniejtyułożyła
sobieżycie.
Ślubmiałbyćskromny.Najpierwnabożeństwowsorkwickim
kościele,apotemprzyjęciewdomupannymłodej.Nagościczekały
jużzastawionestołyprzykryteobrusamiiławywypożyczoneodludzi
zewsi.Zaprosilitylkonajbliższąrodzinęisąsiadów.Poślubiemieli
tuzamieszkaćrazem,wjejdomu.Marzyłaotym,jakurządząswój
pokój,amoże…tomałepomieszczenieobokspiżarniprzerobią
napokójdziecinny?Dwadzieściaosiemlattonajwyższyczas
narodzeniedzieci.Tosłowajejmatki,Hildy,któraniemogła