Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
apóźniwieczorem-odparłcierpkoLisieckiocierającszronempokryte
wąsy.
-Założęsię,żeśpanbyłwczorajnapreferansie.
-Masięwiedzieć.Cóżpanmyślisz,żeminacałądobęwystarczy
widokwaszychgalanteriiipańskiejsiwizny?
-No,mójpanie,wolębyćtrochęszpakowatymaniżeliłysym
-oburzyłsiępanIgnacy.
-Koncept!...-syknąłpanLisiecki.-Mojałysina,jeżelikto
dojrzy,jestsmutnymdziedzictwemrodu,alepańskasiwiznaigderliwy
charakterowocamistarości,którą...chciałbymszanować.
Dosklepuwszedłpierwszygość:kobietaubranawsalopęichustkę
nagłowie,żądającamosiężnejspluwaczki...PanIgnacybardzonisko
ukłoniłsięjejiofiarowałkrzesło,apanLisieckizniknąłzaszafami
iwróciwszypochwilidoręczyłinteresantceruchempełnymgodności
żądanyprzedmiot.Potemzapisałcenęspluwaczkinakartce,podał
przezramięRzeckiemuiposzedłzagablotkęzminąbankiera,który
złożyłnaceldobroczynnykilkatysięcyrubli.
Spórosiwiznęiłysinębyłzażegnany.
Dopierookołodziewiątejwszedł,araczejwpadłdosklepupan
Mraczewski,piękny,dwudziestoletniblondynek,zoczymajak
gwiazdy,zustamijakkorale,zwąsikamijakzatrutesztylety.Wbiegł,
ciągnączasobąodprogusmugęwoni,izawołał:-Słowohonorudaję,
żejużmusibyćwpółdodziesiątej.Letkiewiczjestem,gałganjestem,
no-podłyjestem,alecóżzrobię,kiedymatkamizachorowała
imusiałemszukaćdoktora.Byłemusześciu...
-Czyutych,którymdajeszpanneseserki?-spytałLisiecki.
-Neseserki?...Nie.Naszdoktornieprzyjąłbynawetszpilki.Zacny
człowiek...Prawda,panieRzecki,żejużjestwpółdodziesiątej?Stanął
mizegarek.
-Dochodzidzie-wią-ta...-odparłzeszczególnymnaciskiempan
Ignacy.
-Dopierodziewiąta?...No,ktobymyślał!Atakprojektowałem
sobie,żedziśprzyjdędosklepupierwszy,wcześniejodpanaKlejna...
-Ażebywyjśćprzedósmą-wtrąciłpanLisiecki.
Mraczewskiutkwiłwnimbłękitneoczy,wktórychmalowałosię
najwyższezdumienie.