Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Nagłamigrenapowinnabyprzejśćzaraz-rzekłpanTomasz.
-Pójdźdoniej,Florciu.Janachwilęwyjdędomiasta,bomuszę
zobaczyćsięzkilkomaosobami,alewcześniejwrócę.Tymczasem
czuwajnadnią,kochanaFlorciu,proszęcięoto-mówiłpanTomasz
zespokojnąfizjognomiączłowieka,bezktóregopoleceńalboprośby
niemożebyćdobrzenaświecie.
-Zarazdoniejpójdę,tylkotuzrobięporządek-odpowiedziała
pannaFlorentyna,dlaktórejładwdomubyłsprawąważniejszą
odczyjejkolwiekmigreny.
Jużmrokogarnąłziemię...PannaIzabelajestznowusama
wswoimgabinecie;upadłanaszezlongioburękamizasłoniłaoczy.
Spodkaskadytkaninspływającychnapodłogęwysunąłsięjejwąski
pantofelekikawałekpończoszki,aletegoniktniewidzianionaotym
niemyśli.Wtejchwilijejduszęznowutargagniew,żaliwstyd.
Ciotkaprzeprosiła,onasamabędziekwestowaćprzynajładniejszym
grobieibędziemiałanajpiękniejszykostium;leczmimoto-jest
nieszczęśliwą...Doznajetakichuczuć,jakgdybywszedłszydopełnego
salonuujrzałanaglenaswymnowymkostiumieogromnątłustąplamę
obrzydłejformyikoloru,jakbysuknięwytarzanogdzieś
nakuchennychschodach.Myślotymjestdlaniejtakwstrętną,żeślina
napływajejdoust.
Cozastrasznepołożenie!...Jużmiesiączadłużająsięuswego
lokaja,aoddziesięciudnijejojciecnaswojedrobnewydatkiwygrywa
pieniądzewkarty...Wygraćmożna;panowiewygrywajątysiące,ale
nienaopędzeniepierwszychpotrzeb,iprzecież-nieodkupców.Ach,
gdybymożna,upadłabyojcudonógibłagałago,ażebyniegrywał
ztymiludźmi,aprzynajmniejnieterazkiedyichstanmajątkowyjest
takciężki.Zakilkadni,gdyodbierzepieniądzezaswójserwis,sama
wręczyojcuparęsetrubliprosząc,ażebyjeprzegrałdotegopana
Wokulskiego,ażebywynagrodziłgohojniej,niżonawynagrodzi
Mikołajazazaciągniętedługi.
Aleczyżjejwypadazrobićto,anawetmówićotymojcu?...
"Wokulski?...Wokulski?...-szepcepannaIzabela.-Któżtojest
tenWokulski,którydziśtaknagleukazałsięjejodrazuzkilkustron,
podrozmaitymipostaciami.Coonmadoczynieniazjejciotką,
zojcem?..."Iotóżzdajesięjej,żejużodkilkutygodnicośsłyszała
otymczłowieku.
Jakiśkupiecniedawnoofiarowałparętysięcyrubli