Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
utworzonegozlasówizielonychgór,ajejpowózznajdujesię
nakrawędzipierścieniaizjeżdżanadół.Czyonzjeżdża?boanizbliża
siędoniczego,aniodniczegonieoddala,takjakbystałwmiejscu.Ale
zjeżdża:widaćtopowizerunkusłońca,któreodbijasię
wlakierowanymskrzydlepowozui,drgając,zwolnaposuwasięwtył.
Zresztąsłychaćturkot...
Toturkotdorożkinaulicy?...Nie,toturkocząmachiny,pracujące
gdzieśwgłębiowegopierścieniagórilasów.Widaćtamnawet,
nadole,jakbyjezioroczarnychdymówibiałychpar,ujętewramę
zieloności.
TerazpannaIzabelaspostrzegaojca,którysiedziprzyniej
izuwagąoglądasobiepaznogcie,odczasudoczasurzucającokiem
nakrajobraz.Powózciąglestoinakrawędzipierścienianibybezruchu,
atylkowizeruneksłońca,odbitegowlakierowanymskrzydle,wolno
posuwasiękutyłowi.Tenpozornyspoczynekczyteżutajonyruch
wwysokimstopniudrażnipannęIzabelę."Czymyjedziemy,czy
stoimy?"-pytaojca.Aleojciecnieodpowiadanic,jakbyjejnie
widział;oglądaswojepięknepaznogcieiczasamirzucaokiem
naokolicę...
Wtem(powózciągledrżyisłychaćturkot)zgłębijezioraczarnych
dymówibiałychparwynurzasiędopółfiguryjakiśczłowiek.
Makrótkoostrzyżonewłosy,śniadątwarz,któraprzypomina
Trostiego,pułkownikastrzelców(amożegladiatorazFlorencji?),
iogromneczerwonedłonie.Odzianyjestwzasmolonąkoszulę
zrękawamizawiniętymiwyżejłokcia;wlewejręce,tużprzypiersi,
trzymakartyułożonewwachlarz,wprawej,którąpodniósłnadgłowę,
trzymajednąkartę,widoczniewtymcelu,abyrzucićnaprzód
siedzeniapowozu.Resztypostaciniewidaćspośróddymu.
"Coonrobi,ojcze?"-pytasięzalęknionapannaIzabela.
"Grazemnąwpikietę"-odpowiadaojciec,równieżtrzymając
wrękachkarty.
"Ależtostrasznyczłowiek,papo!""Nawettacynierobiąniczłego
kobietom"-odpowiadapanTomasz.
TerazdopieropannaIzabelaspostrzega,żeczłowiekwkoszuli
patrzynaniąjakimśszczególnymwzrokiem,ciągletrzymająckartę
nadgłową.Dymipara,kotłującewdolinie,chwilamizasłaniająjego
rozpiętąkoszulęisuroweoblicze;toniewśródnich-niemago.Tylko
spozadymuwidaćbladypołyskjegooczów,anaddymemobnażoną