Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ciążyłonamniepiętnodzieckamordercy...
Poczułamniemiłemrowienienaskórze.
–Dlaczegotwojamatkanigdyniepróbowałanas
odnaleźć,skorowaszlosbyłtakiciężki?Przecieżmogła
sięzwrócićdonasopomoc...
–Miałaswójhonorinielubiłanikogoonicprosić.Być
możenaszeżyciepotoczyłybysięinaczej,gdybyktoś
zrodzinyvonSchillerówpojawiłsięnapogrzebiemojego
ojca.Tymczasembyłajedynąosobą,któragożegnała.
Nieprzybyłniktwięcej...Tobyłdlaniejczytelnysygnał,
żejegobliscywyrzeklisięgonazawsze...–gdy
tomówiła,jejoczyzaszkliłysię,awkącikachpojawiłysię
łzy.Poczułam,jakbólściskamojąkrtań.Wgardleuwiązł
mipłacz.
–Tonieprawda...–próbowałamzaprzeczyć.
–Gdybyśmytylkowiedzieliowszystkim...Jestempewna,
żebyłobyinaczej...Czymatkazwierzyłacisię,gdzie
znajdujesięgróbtwojegoojca?
–Nigdyjejotoniezapytałam–odparłasucho.Jej
obliczebłyskawiczniezmieniłowyraz,stającsięznowu
pozbawioneemocji.
–Jakto?–zdziwiłamsię.
–Jakietomaterazznaczenie,gdyonnieżyjeodtylu
lat?Ludzitrzebaodwiedzaćzażycia,anienacmentarzu.
Wtedyitakjestimjużwszystkojedno–podsumowała.
Wgłębisercamusiałamprzyznaćjejrację.
–Idźjużspać,skoronieczujeszsięnajlepiej
–powiedziałam,chcączakończyćdzisiejsząrozmowę.
Helenaochoczowskoczyładołóżka,najwyraźniej
zadowolona,żeniebędęjejwięcejmęczyćtrudnymi
tematami.