Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Psianiołek!–pisnąłBastiantonem,którymiałzarezerwowany
tylkodlapiesków.Wyciągnąłręceipodszedłdostołu.–Ktojesttakim
ślicnymsceniackiem?Aktojesttakatrzęsidupa?Niebójsięwujka,
zobacz,nicsięniedzieje…
Szczeniakwpierwszymodruchuwtuliłsięwswojegopana,ale
pochwiliwyciągnąłnoswstronęfaunainieśmiałozamerdałogonem.
Zarazpotymzłożyłskrzydełka,postawiłuszyizacząłlizać
zachwyconegoBastianaporękachitwarzy.Florkaniemogła
powstrzymaćszerokiegouśmiechu.
–Comudolega?–spytałaIza.
OpiekunpogłaskałPudrapołebku.
–Straszniemuoczyłzawiąitakieczerwonesą.Ciąglesięponich
drapie.
Lekarkawstałaizbliżyłasiędopacjenta.Najejwidokznówzaczął
siędenerwowaćidrżeć.Obejrzałauważniejegooczy,rozchyliła
powieki.
–Odjakdawna?
–Odkiedygomam,czyliztydzień.Siedziałnałańcuchuwbrudzie
ujakichśpatusów,więcgo,hmm,przygarnęliśmy.–
Tuporozumiewawczopuściłoko.
–Serio?–zdumiałsięnagłosBastian,agłosmustwardniał.–Jak
możnatakzrobićzjakimkolwiekzwierzęciem?Acodopieroztakim
małympucholem?
Przygarnąłszczeniakadosiebieztakąminą,jakbyprzysięgałbronić
gochoćbyizacenęwłasnegożycia.Izabelawtymczasiepoprosiła
Florkęopodanieparurzeczyiprzystąpiładowłaściwegobadania.
Zaczęłaodsprawdzeniaodruchugrożenia.Byłprawidłowy–psiak
przymykałpowieki,kiedywidziałpaleczbliżającysięgwałtownym
ruchemdooka.Zapomocąlatarkioceniłakurczliwośćźrenicpod
wpływemświatła.Obejrzałarogówkępozakropleniuoczu
fluoresceiną.Neonowożółtacieczspłynęłapopoliczkach
niezadowolonegoszczeniaka,zostawiającślady,jakbyktośpomazał
gozakreślaczem.Nakonieclekarkaużyłalampyszczelinowej.
–Jestniewielkieowrzodzenie–powiedziała.Odłożyłalampę
izaczęławycieraćpyszczekpsazresztekfluoresceiny.Przyjrzała
musięzpewnejodległości.–Aletoniewyjaśnia…Aha–rzuciła
niczymSherlockHolmes,którywłaśnieodkryłkluczową
wskazówkę.–Entropium.Dolnepowiekiwywijająsiędośrodka
irzęsydrażniąpowierzchnięoczu.
Technicyiwłaścicielpochylilisięnadzestresowanymsimargłem