Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wiem…Iuwierzmi,niechciałamopuszczaćdziś
szkoły.Poprostu…Jakośtakwyszło.
Ciekawe,copowienatoOrłowska.
Lenawyobraziłasobieniezadowolonątwarz
wychowawczyni,którąniestetyjużnierazmia
nieprzyjemnośćoglądać.
Jakośudobrucham.
Mówiącjej,żechciałaśprzyjśćdoszkoły,alejakośtak
wyszło,żeniedotarłaś?Sorry,alewydajemisię,żetym
razemtakłatwoniepójdzie.
Lenanaciągnęłanadłonierękawybluzkiiścisnęłalekko
materiał.
Towszystkoprzezojcawyznaławreszcieprawdę.
Wpadłwszałizamknąłmniewpiwnicy.Matkawypuściła
mniedopierokołodwunastej,gdywyszedł,dlategonie
przyszłamdoszkoły.
Marcelprzystanąłzaskoczony.
Dlaczegonicniepowiedziałaśmiwcześniej?
Lenawzruszyłaramionami.
Acotozmienia?
Wiele.
Naprzykład?
Odpółgodzinyrobięciwykładotym,żejesteś
nieodpowiedzialna,atynieraczyszwspomnieć,
żetanieobecnośćtowcalenietwojawina.
Poprostuniechciałamcięmartwić.
TeraztoMarcelgłębokoodetchnął.
Mogłaśchociażzadzwonić.Przyjechałbympociebie.
Taawanturawybuchłatakszybko…Niewzięłam
telefonu.
Chłopakwyciągnąłdoniejręce.
Chodźtu…powiedziałzuczuciem.
Lenaniewahałasiędługoizradościąschowałasię