Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bezchmurnegonieba.Pozłocistym,nagrzanympiasku
biegałagrupkadzieciaków,aichmatkisiedziały
napiknikowychkocachalbowcieniuustawionychprzy
plażyaltanek.Nalewomieściłasiębudkazlodami
igoframi,atużzaniąbudynekzwypożyczalniąkajaków,
rowerówwodnychiłódek.Wsezonieokolicatętniła
życiem.
Niedługobędzietugwarimnóstwoludzipomyślała
Emilia.Wzeszłymrokuściągnęlitunawetfaceta
zmaszynkądokręceniawatycukrowejimałżeństwo
sprzedającebalonyzhelemiinneartykułydladzieci.
ZaczęławypatrywaćEdyty.Nieumówiłysię
wkonkretnymmiejscu,alenaszczęścieszybko
dostrzegłasiedzącąnaławcenieopodalbudkizlodami.
Krótkiewłosykoleżankirozwiewałwiatr,nanosieEdyta
miaładużeokularyprzeciwsłoneczne.Szczupłaiubrana
wsukienkęwkwiatyzdalekawyglądałabardziejjak
nastolatkaniżstatecznakobietapotrzydziestce.Emilia
zamachaładoniejiprzyspieszyłakroku,uważając
nadzieci,którebiegałypoplaży.
Ach,jakfajniewyrwaćsięzdomuuznała,rozkoszując
siępięknąpogodąicieszącperspektywąspotkania
zkoleżanką.Wreszciebędziemogłaporozmawiaćzkimś,
ktorozumie.
ZnałysięzEdytąodlat.Możeniebyłatowielka,
wieloletniaprzyjaźńodszkolnejławki,alecośtamjuż
razemprzeżyły.Poznałysię,kiedyEmiliakilkalattemu
podjęłapracęjakokuratorrodzinny.Łukaszbyłjużwtedy
natyleduży,żeniepotrzebowałpopołudniamistałej
opiekiikobietazaczęłasięnudzić.Pracowałajako
terapeutkazajęciowawfundacjiwpobliskimmiasteczku,
alewniepełnymwymiarzegodzin,idysponowała
naprawdęsporąilościąwolnegoczasu.Koleżankazpracy