Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cośwypadłoipilniepotrzebujękierowcy.Krótkikurs,
możedwadzieściapięćkilometrówwdwiestrony.
Orestzacząłzastanawiaćsięnadtymispojrzał
napuszkę.
Noniewiem…
Mówiłeś,żenierobisznicważnego,więccociszkodzi
kawałeksięprzejechać?Mogęzapłacićpodwójnie.
Podwójnastawka?No,nomruknąłOrest,
poprawiającpozycjęnakrześle.Widzę,żekomuśtutaj
zależy.
Znajomyzamówiłtrochężwiru,ażeznamysięodlat,
toniechcęgozawieść.
Orestznowuspojrzałnapuszkęzpiwem.Tobyłajuż
druga,którądzisiajopróżniał,więcteoretycznienie
powinienprowadzić.Nowłaśnie.Teoretycznie.
Tooktórejmambyć?spytał.
Człowieku,jacięchybaozłocę!uradowałsię
właścicielżwirowni.Daszradębyćumniezapół
godziny?Chłopakiwtymczasiezaładująkruszywo.
Chybasięwyrobię.Alestawkanapewnobędzie
podwójna?
Och,niewymyślaj.Czyjakiedyścięoszukałem?
Orestzastanowiłsięnadtym.
Nonibynie…
Więcitymrazemtegoniezrobię.Widzimysięzapół
godzinywżwirowni.Tylkosięniespóźnij.Mójkumpel
cenisobiepunktualność.
Takjest!odrzekłOrest,agdyPieczkowskichwilę
późniejsięrozłączył,dopiłpiwoizgniótłwdłonipuszkę.
Amogłobyćtakpiękniepomyślał,podnoszącsię
zkrzesła.Niedokońcazadowolonyztakiegoobrotu
wydarzeńwszedłdoprzyczepyiwyrzuciłpuszkę
dokosza.Umyłzębyiposzedłdosypialniposzukaćjakiejś