Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wemniejabłkami,którerozbijałysięnamojejgłowie.
Głowajakośwytrzymałaichciałemdopaśćtych
gówniarzy,alewtedydostałempotężnegokopniaka
wbok.Chciałemkrzyknąć,alezmoichustniewydostał
siężadendźwięk.Siedziałemskulonynaziemiinie
miałemjużsiływstać,patrzyłemtylkobezradnienaten
niepohamowanyrabunek.Poszukałemwzrokiem
kierowcydrańprzyglądałsięwszystkiemuzdaleka
iśmiałszemnie.Zrozumiałem,żejobecnywidok
musiałbyćnawetzabawniejszyniżmójrozbity
niedawnonos.
Niemiałemjużnawetsiły,żebysięzłościć.Mogłem
tylkozoburzeniempatrzećnatowszystko,
anajbardziejoburzałmniekierowca.
Nawzniesieniuznówpojawiłosiękilkatraktorków
irowerów,któredołączyłydorabunku.Jabłeknaziemi
ubywało,ajapatrzyłem,jakjedniodchodzili,anowi
wciążprzybywali.Spóźnialscywzięlisięzasamochód
iwidziałem,jakwyjmująszyby,odkręcająkoła,
odrywajądeski.Pobawionykółsamochódwyglądał,
jakbyzrezygnowanyleżałnabrzuchunaziemi.Dzieci
zbierałyporozrzucanekosze,dookołarobiłosięcoraz
czyściej,ludziteżubywało.Ajamogłemtylko
natowszystkopatrzeć,boniemiałemjużnawetsiły
nazłość.Siedziałeminiemiałemsiłysiępodnieść,
odprowadzałemichtylkowzrokiem.
Zrobiłosięcałkiempustoitylkojedentraktorek
stałjeszczeprzysamochodzie.Kilkugościrozglądało
sięzaczymś,codałobysięjeszczeukraść,awreszcie
wsiedlinatraktorekizapuścilimotor.