Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nie​obec​no​ści.
Ni​gdyniewy​jeż​dża​łambezcie​bie?
Nigdy.Zawszebyliśmyrazem.Jakfiliżankaispodek
odtegosamegokompletu,totwojesłowa.Mówiącto,
gorzkosięuśmiecha.Aterazsięmnieboisz.Dlaczego?
Cotakiegozrobiłem,żeunikaszmojegotowarzystwa?
Bliż​szybyłcile​karz,któ​regoznaszdwaty​go​dnie,niżmąż,
zktórymjesteśodjedenastulat.Gdytomówi,nie
spusz​czazemniewzroku.
Wyczułjednakmojąniechęćistrachprzelatuje
miprzezmyśl.
Nieod​wra​camoczu,hardoza​dzie​ramgłowę.
Bocięniepamiętam.Boniepamiętamniczmojego
życia.Boniewiem,kimjesteśanikimjajestem.Mam
wgłowiejednąwielkąpustkę.Taktrudno
citozro​zu​mieć?
Ro​zu​miem...aleprzy​kromi,żeminieufasz.
Czyżniemampodstaw,bynieufaćludziom?
Prze​cieżktośnamniena​padłiciężkozra​nił.
Czydobrzezrozumiałem,tomniepodejrzewaszoten
na​pad?
Nieodpowiadamzpewnymwahaniem.Alenie
mogęzrozumieć,dlaczegowiemtyleróżnychrzeczy,
aniepamiętam,kimjestem?!Taamnezjaniejest
normalna.Znowuwahanie.Możektośwyczyścił
mipa​mięćzewspo​mnień?
Kumojemuzaskoczeniunieśmiejesięaniniepodaje
wwątpliwośćfunkcjonowaniamoichzmysłów,tylko
patrzynamniedziwnymwzrokiem.Potemnaglezrywa
sięzestołka.
Usiądźmywfotelach,tambędzienamwygodniej
mówi.Napijeszsięczegoś?Możewino?Zawszelubiłaś