Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nieobecności.
–Nigdyniewyjeżdżałambezciebie?
–Nigdy.Zawszebyliśmyrazem.Jakfiliżankaispodek
odtegosamegokompletu,totwojesłowa.–Mówiącto,
gorzkosięuśmiecha.–Aterazsięmnieboisz.Dlaczego?
Cotakiegozrobiłem,żeunikaszmojegotowarzystwa?
Bliższybyłcilekarz,któregoznaszdwatygodnie,niżmąż,
zktórymjesteśodjedenastulat.–Gdytomówi,nie
spuszczazemniewzroku.
Wyczułjednakmojąniechęćistrach–przelatuje
miprzezmyśl.
Nieodwracamoczu,hardozadzieramgłowę.
–Bocięniepamiętam.Boniepamiętamniczmojego
życia.Boniewiem,kimjesteśanikimjajestem.Mam
wgłowiejednąwielkąpustkę.Taktrudno
citozrozumieć?
–Rozumiem...aleprzykromi,żeminieufasz.
–Czyżniemampodstaw,bynieufaćludziom?
Przecieżktośnamnienapadłiciężkozranił.
–Czydobrzezrozumiałem,tomniepodejrzewaszoten
napad?
–Nie–odpowiadamzpewnymwahaniem.–Alenie
mogęzrozumieć,dlaczegowiemtyleróżnychrzeczy,
aniepamiętam,kimjestem?!Taamnezjaniejest
normalna.–Znowuwahanie.–Możektośwyczyścił
mipamięćzewspomnień?
Kumojemuzaskoczeniunieśmiejesięaniniepodaje
wwątpliwośćfunkcjonowaniamoichzmysłów,tylko
patrzynamniedziwnymwzrokiem.Potemnaglezrywa
sięzestołka.
–Usiądźmywfotelach,tambędzienamwygodniej–
mówi.–Napijeszsięczegoś?Możewino?Zawszelubiłaś