Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Skórzanąokładkępokrywałacieniutka,alewyraźnawarstewkasoli.
Otworzyłem.Czułem,żewłaśnienachodzimniewena,byspisać
izrzucićzsiebietencałyemocjonalnybalast,jakinarósłmiwełbie
wciąguostatnichparutygodni.
Całetozrezygnowanie,tensmutek.Tęsknotazadomem,zaAlicją.
Żal,żewogólesięzdecydowałemnatakąszalonąwyprawę.
Pragnąłemjedyniepozbyćsiętegowszystkiegoizasnąćwspokoju.
Wstałemnamomentbyrozprostowaćkości,wziąłemostatniłyk
odsolonejwodyzbidonu.Wtedywoddalidostrzegłemwyraźny,
ciemnykształticharakterystycznąstrużkęwody,którastrzelaławesoło
wgórę.Czyżbymjednakmiałdziśspotkaćinteligentnegokompana?
Czytomógłbyćwieloryb?
Kiedyjestsięsamemuoddłuższegoczasu,takiepojedynczezdarzenia
potrafiąwstrząsnąćiwzruszyćdogłębnie.Pokazująprawdziwysens
życia.
Niepotrzebowałemjużdziennika,bypozbyćsięemocjonalnego
balastu.Imbardziejmajestatycznezwierzęzbliżałosiękuatolowi,tym
silniejmójlękzastępowałanadziejairadość.Niepamiętamjuż
wktórymmomenciezacząłempodskakiwaćipopiskiwaćzeszczęścia.
Wołałemgłośnowdalwnadziei,żewielkiwaleńusłyszymnie
ipodpłynie.
Dostrzegłem,żeniebyłsam.Kilkamniejszychcieniwyłoniłosię
zwody,conajmniejtrzy.Tomusiałabyćsamicazmłodymi.Cóż
zawidok,cóżzazdarzenie!
Niemiałemjużwładzynadwłasnymciałem.Poprostuprzebiegłem
tekilkanaściemetrówpotwardejpowierzchniwyspy,niezważając
wogólenaból,jakipromieniowałmiodporanionychstóp.
Wskoczyłemtak,jakstałem,dochłodnegooceanuiparłemdoprzodu,
wkierunkumoichnowychprzyjaciół.
Tobyłamiłośćodpierwszegowejrzenia.Ijakżenieprawdopodobne
spotkanie.Humbakizawędrowałytakdalekonapółnociprzypadkowo
dotarłyakuratdoatolu,gdziewylądowałemtegosamegodnia.Miałem
wielkąnadzieję,żepozostanątuzemnąjakiśczas.