Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Naprzeciwkociebiesiedzidupek.Wyglądajaktypowyleszcz
zhurtowejprodukcjiprzeciętniakówmyślących,żesązajebiści.Włosy
ulizanenaprawo,gęstabroda.Umięśnionełapyilekkoodstający
brzuch.Jasnoniebieskakoszulkapolo,krótkiespodnierybaczki
izegarekzwielkąbusolą.Jużgonienawidzę.
–Piotrek,nareszcie!–Dafnepierwszamniezauważa.Stajęprzy
jejkrześle,tużobokciebie.–Tomójfacet.–Zdumąklepiemnie
wramię,jakbyprezentowałaupolowanegodzikaalbozłowionąrybę.
–Pamiętaszgo?Mieszkaliścieposąsiedzku.
Podnosiszsięzkrzesła.Wreszciemogędokładnieprzyjrzećsię
twojejfigurze.Jestpełniejsza,nabrałaśkształtów.Stajeminamyśl
otajemnicach,jakieskrywaszpodspódniczką.Zastanawiamsię,
jakiegokolorumaszbieliznę,nosiszstringiczyfigi?Kiedyśnosiłaś
tylkostringi…
–Piotrek?TenPiotrekLange?–zwracaszsiędomnieswoim
czarującymgłosem.–Notak,mójbyłysąsiad!–Uśmiechaszsię
słodko,ajawidzęswojegokutasaocierającegosięopoliczkiwtrakcie
wędrówkimiędzytwojewargi.–Ależsięzmieniłeś!–Odbywasz
szybkąwycieczkęzaskoczonymwzrokiemwzdłużmojegociała.
–Wżyciubymcięniepoznała!–Kręciszgłowązniedowierzaniem.
Naułameksekundytwójwzrokzatrzymujesięnarozporku.Czyżbyś
dostrzegłamojepodniecenie?
–Taktwierdziwiększośćosób,zktórymikiedyśutrzymywałem
kontakty.–Przełykamślinę,silącsięnapoważnyton.–Jakwidaćci,
którzyichunikali,mająpodobnezdanie.–Natymetapiemusisz
uwierzyć,żenawetcięnielubię.
–Dawnedzieje…–Rumieniszsięiuciekaszgdzieśwzrokiem.Jest
cigłupio.–Terazjesteśmydorośli,prawda?
Gdyostatnirazmniewidziałaś,wyglądałemzupełnieinaczej.
Ważyłemstopięćkilo.Byłemkrępym,nieustanniepocącymsię