Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
grubaskiem,którywogólenieprzejmowałsięswoimwyglądem.
Myślałem,żeonniemaznaczenia,gdywgręwchodząuczucia.Nie
miałempojęcia,jakbardzosięmylę.Wyglądspaliłmipierwszy
kontakt.Dlategociąglemnieignorowałaś.Niechodziłoointeresy
mojegotaty.Wtwoichwizjachmężczyznamarzeńprezentowałsię
zupełnieinaczej.Jabyłemniewartyotwieraniaustiwypuszczania
znichdwutlenkuwęgla.Kusiłaś,bosprawiałocitofrajdę.Czułaśsię
lepszaodnapalonegotłuścioszka,ajanaiwniemyślałem,żewysyłasz
misygnały.DopieroJulitawytknęłamiwszystkiebłędy,zmuszając
mniedopodjęciaradykalnychkroków.
–Tywogólesięniezmieniłaś.Ciąglewyglądaszjakdziewczynka
zsąsiedztwa–rzucamzudawanąbeztroską.
Opieraszprawądłońnabiodrze,lewąnerwowoporuszasz.
Wprowadziłemcięwstanzakłopotania.Najchętniejschowałabyś
dłoniedokieszeni,którychniemasz,albowzięłatelefon.Obojętne,
byleczymśjezająć.
–Skorojestemjużgodzienrozmowy,będzielepiej,jeśli
wymażemydawnedzieje.TenPiotrekLange–przedstawiamsię
ironicznie.
Wyciągamrękę,żebyprzypieczętowaćoficjalnepowitanie,ale
tyszybkoposkramiaszwstyd,olewaszmojądłoń,nawetniezerkając
nablizny,przysuwaszsięicałujeszmniewpoliczek.Wyczuwam
gorzkawyzapachtwojejskóry,ustasągorąceilekkowilgotne.
Chciałbymichskosztować.
–Dziewczynkazsąsiedztwa,alemówmiAlicja.
Robiszcwanąminęwgeścietriumfu,świadomawybrnięcia
ztrudnejpotyczkisłownej.Przestałaśsięrumienić.
Odsuwamsięodciebie,muszęusiąść,zanimwszyscyzobaczą,jak
bardzomniepodnieciłaś.Pierwszykontaktprzypominapierwszy
kieliszekwódkiwychylonypowieloletniejprzerwie.Rozpalawnętrze,
pobudzazmysły,aletozbytmało,żebypoczućupojenie.Potrzebuję