Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dniwydłużyłysięwtygodnie.Wciążbyliśmyrazem,asamotna
postaćzgłowąpochylonąjakbypodciężaremokularówstalemnie
prześladowała.Baronwchodziłzczarnątorbą,oddalałsięzczarną
torbąitobyłowszystko.
Wkońcudyrektorpensjonatupowiedziałnam,żenastępnegodnia
Baronwyjeżdża.
„Ochpomyślałamzpewnościąniemożeottakrozpłynąćsię
wemgle,zniknąćbezsłowa!Zpewnościązanimwyjedzie,choćraz
złożyszacunekFrauOberregierungsratiFrauFeldleutnantswitwe!.
Tegowieczorubyłaulewa.Poszłamnapocztę,akiedystałam
naschodkach,bezparasola,wahającsięprzedzanurkowaniem
wrozmokniętądrogę,gdzieśspodmojegołokciadosłyszałamcichy,
niezdecydowanygłos.
Spojrzałamwdół.ByłtoPierwszyspośródBaronówzeswączarną
torbąiparasolem.Czyjazwariowałam?Czyjapostradałamzmysły?
OtóżBaronzapraszałmniepodwspomnianyparasol.Zrobiłamsię
nadzwyczajurocza,odrobinkęnieśmiałaiokazałamwłaściwądozę
rewerencji.Razemruszyliśmyprzezbłotaikałuże.
Cóż,dzielenieparasolamawsobiecośniezwykleintymnego.
Ustawiatoczłowiekaniemalnatejsamejstopie,
cowyszczotkowaniemężczyźniepłaszczaniecoryzykownej,
naiwnej.
Pragnęłamdowiedziećsię,czemuBaronsiedzisam,czemuzawsze
maprzysobieczarnątorbę.Icotakiegorobiprzezcałydzień.Ale
onsampospieszyłzinformacjami.
Obawiamsięrzekłżezawilgniemibagaż.Niezmiennienoszę
zsobątorbę,człowiekowitakniewielepotrzeba,asłużbieniemożna
dziśufać.
Tobardzomądreodpowiedziałam.Dlaczegojednak
odmawiałnampanprzyjemności…