Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
chociażchronologianiematuwiększegoznaczenia.Nie
pamiętamjuż,wjakiejkolejnościKornelmiotym
opowiedziałiczymatocośwspólnegozfaktycznym
stanemrzeczy.
Taknaprawdęwyznacznikiembyłtelefon.Telefon
inicwięcej.AKornelwcaleniebyłpewny,kiedyten
zadzwonił.
Możetowcaleniebyłowtedy.
Równiedobrzemogłosiętowydarzyćkilkadni
wcześniejalbopóźniej,winnymmieszkaniu,nainnej
imprezie.Sękwtym,żewszystkieimprezy,naktórych
wtamtymczasiebyłaprzynajmniejte,októrych
miopowiadałzlałysięwjegopamięciwjedenciąg
obrazówidźwięków,splątanychjaksłuchawki,którenosił
wkieszenijeansów.
Imprezazmeduzamiiłazienkąmogłabyćkażdąinną
imprezą.Nadobrąsprawęmogłasięteżwogólenie
wydarzyć;byćmożewrzeczywistościbyłtożałosny
zlepekwspomnień,którezbierałprzezkilkaalbonawet
kilkanaściekolejnychdniwwielupodobnychdosiebie
mieszkaniach,napodłogachwielupodobnychdosiebie
łazienek.
Aleimdłużejotymmyślał,tymbardziejbyłpewny:
topoprostu
niemogło
byćwtedy.Przecieżlustrobyło
dopieropotelefonie.Kiedystraciłnadsobąkontrolę,
kiedypozwolił,byjegopięśćstworzyłanaszklegęstą
siatkępęknięćjużwiedział.
Odjakdawna?Tegoszczegółuniezawarłwswojej
opowieściimogęprzysiąc,żesamniemiałzielonego
pojęcia.Niepamiętał.
Jednąrzeczą,którejKornelRodeckibyłabsolutnie
pewny,byłoto,żenajednejztamtychimprez
naprawdę
zadzwoniłtelefon,aon,całkowiciepijany,pokilku
sekundachwsłuchiwaniasięwirytującydźwiękdzwonka
odebrałpołączenie.
Jużwtedymiałzłeprzeczucia.Ziarnoniepokoju,które
oddawnazalegałowjegownętrznościach,terazzaczęło
kiełkowaćicienkipędstrachuowinąłsięciasnowokół
żołądkaKornela.