Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cenie.
Skądwięcjegorodzicebralinatopieniądzeidlaczego,
namiłośćboską,nieprzenieślisiedzibywydawnictwa
wjakieśbardziejopłacalnemiejsce?
Tepytania,atakżewieleinnych,męczyłygoprzezcałą
drogędocentrum.Bezwiedniewysiadłzautobusu
naplacuLitewskimiszybkimkrokiemruszyłwstronę
KrakowskiegoPrzedmieścia.Szedłzewzrokiem
utkwionymwjakimśodległympunkcie,nieoglądającsię
przytymnaboki.Zresztąnawetgdybychciałsię
rozglądać,itakniemiałbynacopatrzeć.
NiebyłojeszczepołudniaiKrakowskiePrzedmieście
wyglądało,jakbyspało.Toniebyłzdrowysen;
natwarzachkamienicKornelniedostrzegłbłogich
uśmiechów.Wpowietrzuunosiłosięnapięcieichłopak
byłpewny,żejeślibudynkimająjakieśsny,
tokoszmary.
Fasadywydałymusięszare,jakbynocwyssałaznich
kolory.
Takwyglądająmartwetwarze
,uświadomiłsobie
inaglezakręciłomusięwgłowie.Wziąłwdech.Powietrze
byłociemneigęste;czuł,żerozsadzamupłuca,
stopniowoprzybierającjakiśzłowrogikształt.Coś
ciężkiegowypełniłomupierśiteraztorowałosobiedrogę
dobrzucha.Podczaszkąchłopakazacząłformowaćsię
krzyk,aleKornelwiedział,żenigdysięstamtądnie
wydostanie.
Niemiałsiły,żebygouwolnić.
Budynkipatrzyłynaniegomartwymioczami,wktórych
odbijałosięniebo.Ichciałabyłyzimneisztywne.
Kamiennybezruchwydobyłzodmętówpamięci
wspomnieniebólu.Zgarbionefasadyispuszczonedachy
cośmuprzypominały.Jakichśludzi,ichramionaigłowy.
Jakąśosobę.Kogośkonkretnego.
Możebyłtoonsam?
Naskrajumyślizamajaczyłydwasłowa,rozmyte
konturyznaczeń:
Pustkaisamotność
.
Dlaczegoprzyszłymudogłowy?
Pustaławkaisamotnalatarnia,znajomywidok.Kornel