Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Rozumiem,żeniktpaniotymniepoinformował,ale
teraz…Terazjużpaniwie.Oddzisiajwydawnictwo
Słowaliaprzestajefunkcjonować.
PaniAnielawlepiławniegopełneniedowierzania
spojrzenie,poczym,kuolbrzymiemuzdumieniuKornela,
wybuchnęłaśmiechem.
–Przestajefunkcjonować?–spytała.–AleżKornelu,cóż
tozabzdura!
Chłopakpomyślał,żetabiednastaruszkamazupełnie
niepokoleiwgłowie.
–Wiem,żejestpanizaskoczona–odparłbezwahania
–aletakiesąfakty.Teraztojajestemwłaścicielem
firmy,paniAnielo,itakądecyzjępodjąłem.Dopilnuję,
żebyotrzymałapaniwypłatęzabieżącymiesiąc,
apotem…Cóż,chybamuszęjeszczesprawdzić,jaki
okreswypowiedzeniamapanizapisanywumowie,tak
misięprzynajmniejwydaje,ale…
–Och,niewygadujgłupot,kochany–weszłamu
wsłowokobieta.Brzmiała,jakbysłowaKornelanierobiły
naniejżadnegowrażenia.
Zbzikowałanastarość
,pomyślałchłopak.Wgruncie
rzeczyniebyłosięczemudziwić.PaniAnielapracowała
wwydawnictwiejakosekretarka,odkądKornelsięgał
pamięcią,inawetwjegonajwcześniejszych
wspomnieniachbyłastara.Dlaczegorodziceniewysłali
jejnaemeryturę?
Chłopakwestchnąłipostąpiłokrokwstronęstaruszki.
–PaniAnielo–zacząłporaztrzeci.–Rozumiem,
żetodlapaniszok.Naprawdę.Alepotym,cosięstało,
ja…Naprawdęniemamgłowy,żebyzarządzaćfirmą
rodziców.Wszystkieteproblemy…
Niezdołałdokończyć,bowtejsamejchwilidrzwi
prowadzącedosąsiedniegopomieszczeniaotworzyłysię
gwałtownieioczomKornelaukazałosiętrzechmężczyzn.
Szlioboksiebieiwyglądali,jakbywłaśnieskończyli
niezwyklewciągającądyskusję.Dwóchznichwyglądało
znajomo,leczmimotoKornelniepotrafiłsobie
przypomniećichimion.Trzeciegowidziałporazpierwszy
wżyciu.