Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ5
Roxanne
ZanimRoxanneotworzyłaoczy,poczuławustach
znajomynieprzyjemnyposmak.Przeważniewiązałsię
onzszaloną,sutozakrapianąalkoholemnocą,lecztym
razempamiętałajedyniepoczątekwieczoru,gdyżegnała
sięzmatkąi…nowłaśnie.Cobyłodalej?
Usiadłagwałtownieiwszystkoprzedjejoczami
zawirowało.Byłranek,słońcesmagałopromieniamijej
zaspanątwarz,azzaoknadochodziłoćwierkanieptaków.
WspomnieniawracałydoRoxannepowoliibyłydziwnie
zamglone.Odruchowosprawdziła,czywciążmanasobie
ubranie.Wszystkobyłonaswoimmiejscu.
Odetchnęłazulgą,aleuczuciespokojubyłojedynie
chwilowe.Rozejrzałasięposypialniurządzonej
wpięknymklasycznymstylu,leczwciążniczegonie
mogłasobieprzypomnieć.Siedziałanastarannie
zaścielonymłóżku,ajejtorebkależałatużobok,
coutwierdziłowprzekonaniu,żeznikimsięnie
przespała.Najbardziejjednakniepokoiłoto,żektoś
mógłzobaczyć,jaknerwywymykająsięjejspodkontroli.
Poprawiłaramiączkasukienkiiwyszłazsypialni.Mimo
żejużbyłranek,domniebyłpusty.Ulżyłojejnamyśl,
bomożliwośćwtopieniasięwtłumbyłajejteraz
niezmierniepotrzebna.Zzajednychzdrzwirozbrzmiał