Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Naprawdętaksięczuję,Bartku,mimożejestemjuż
matką.
Spojrzałammuprostoizdecydowaniewoczy.
***
Paulinkarzuciłasięnamojąpierśjakgłodomór.Ssała
takintensywnie,żemusiałamniąlekkotarmosić,
byraczyłazwolnićuścisk.Aona,uparciuch,gryzłamnie
jeszczebardziej.Poprostugryzła,choćprzecieżzębów
niemaiconajmniejprzezpółrokumiećniebędzie.
Łzyzaczęłymniedusićwgardle,bynajmniejnieztego
matczynegobólu,tylkozogólnieparszywejsytuacji,
którawłaśniemiałamiejsce.Bonibyczegojaoczekuję
odtegoBoguduchawinnegoBartka?Oczymznim
rozmawiam?Nacoliczę?Nato,żebędziekąpałmoje
dziecko,niańczyłmojedziecko,cieszyłsięmoim
dzieckiemjakswoim?Nacoja,dodiabła,czekam?Czy
nato,żeBartekzakochasięwemniejeszczebardziej
inieważnestaniesiędlaniegoto,żemamdziecko
zŁukaszem?
Ontylkopierśdumniewypnieipowie:
mojaciona,
zdzieciątkiemnaręku,
zdziewictwem,któregoniema,choćma,
zmatką,którąma,choćniema,
zeświadectwemmaturalnym,czerwonympaskiem
ozdobionym,
zangielskimnablachęwyuczonym,
zwłosemjasnymrozwianym
iżyciemuzaraniaskopanym?
Natoliczyłam?Żetakwłaśniepowie?
Wściekłośćmnienasiebieogarnęła.
Nasiebie!
PołożyłamPaulinędołóżeczka,odczekawszychwil
kilka,abyusłyszećzjejgardziołkatencharakterystyczny
dźwięk,dającyznać,żejakpołożę,tonapewnonie
wylecijejzmordkizwarzonemleko.
Zajrzałamdopokoju.Bartekłaziłponimodjednejpółki
zksiążkamidodrugiej.