Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wasostrzegam.Machnąłnanasręką.
Mynajegonieszczęścieniemiałyśmyzamiaruruszyć
sięzmiejsca.
Jeślijużnaspanostrzega,tochcemywiedziećprzed
czympowiedziałam.
Westchnąłzpoirytowaniem,alezacząłmówić.
Wostatnichdniacharmiapojawiasięwokolicydużo
częściejniżdotychczas.Podróżninapotykająich
nadrogachiszlakach.Żołnierzeniepozwalają
imprzejechać.Mówisię,żezachowująsiępodejrzanie,
częściejchwytajązabrońistosująprzemoc.Zrobił
krótkąprzerwę,poczymciągnąłdalej:Ludzie
podejrzewają,żewojskochcecośukryćalbochronić.Ale
cokolwiekbytobyło,napewnojestniebezpieczne.
Czułam,żezaczynamsięcałatrząść.Taprzemowa
odebrałamidużączęśćpewnościiwerwy.Wiedziałam,
żeprędzejczypóźniejbędziemymusiałyprzejśćprzez
strażkontrolującągranicewiększychmiastitłumaczyć
sięzcelunaszejpodróży.Byłamprzygotowananatakie
trudności,aleto,cousłyszałam,zmroziłomikrew
wżyłach.
Tylkojęzykzazębamiotym,skądtowieciefuknął
starzeciposzedł.
*
CzylimamykolejnyproblembiadoliłaMae.
Przestańjęczeć.Będziemymyślećotympóźniej.
Narazieprzydałobysiękupićcośdojedzenia.
Byłyśmywłaśnienamiejscowymrynku.Przezcałe
dziesięćminutdrogi,którąprzeszłyśmyodgościńca
doplacuzestraganami,rozmawiałyśmyotym,
copowiedziałnamgospodarz,isnułyśmynajróżniejsze
teorie,coraczejniebyłodobrympomysłem,botylko
bardziejsięzestresowałyśmy.