Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Handlarzniepisnąłanisłówkiem.Odchodząc,
obrzuciłamgonajbardziejjadowitymspojrzeniem,
zarezerwowanymtylkodlarasowychoblechów.
Poczekajchwilkę.Chłopakzłapałmniezarękaw
bluzki,poczymdelikatniepociągnąłwcieństojącej
niedalekobudki.Takwogóle,jestemVin.Wyciągnął
przedsiebierękę.
Soleil.Uścisnęłamjegodłoń.Spodziewałamsię,
żebędziedelikatna,gdyżniewyglądałnaosobę
pracującąfizycznie,alepodpalcamidałosięwyczuć
twardezgrubieniaododcisków.Dziękujęzapomoc.
Znówposłałmiuśmiech.
Bernojużtakijest.Żebycośodniegokupić,trzeba
albozgodzićsięnajegoniebotycznąkwotę,albo
nachyliłsięlekkowmoimkierunkumiećnaniego
haczyk.
Oparłamsięościanębudki,żebyzwiększyćdystans
międzynami,bopoczułamsięodrobinęnieswojo,
izałożyłamręcenapiersi.
Aty,jakwidać,masztakihaczyk.Spojrzałam
muprostowoczy,aleonnieodwróciłwzroku.Wręcz
przeciwnie,zestoickimspokojempatrzyłnamnie
intensywnie.Zrobiłkrokdoprzoduibezdrgnięciapowieki
powiedział:
Jeślichceszżyćnawłasnychzasadach,musiszznać
sekretyinnych.
Zjeżyłymisięwłoskinakarku.Spróbowałamjednaknie
daćtegoposobiepoznać.
Wtakimraziepewnieznaszwieletajemnic.
Więcej,niżmożeszsobiewyobrazić.Kolejnykrok
naprzód.Mogęcizdradzićjednąokimkolwiekchcesz,
jeślitypowieszmicośosobie.
Niepotrzebujętakichinformacji.Sekretytowłasność
osobista.Niepowinnybyćtematemrozmów.
Fakt.Niejesttozbytmoralne,aleuwierzmi,często