Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mówiłpanotymzięciowi?
Mówiłem,aleonniechcemniesłuchać.
Apanacórkaconato?
Jaktoco?Niejestzadowolona.Którakobietabybyła,
gdybymążoznajmił,żezamierzabywaćterazwdomu
tylkowweekendy?Itonawetniewszystkie.
Rozumiem,żetodlapanarodzinytrudnasytuacja.
PanEdekspuściłwzrok.
Gdybytenmójzięćniebyłtakiuparty…Raz-dwa
przemówiłbymmuwtedydorozsądku.
Mariuszzamyśliłsięnadsłowamiochroniarzairównież
wzadumiepopatrzyłnaparking,któryznajdowałsię
zaoknemprzysłoniętymbiałą,staromodnąfiranką.
Chciałbympanupomóc,aleniebardzowiemjak.
Jateżniemamżadnegopomysłu,właśniewtymtkwi
problem.
Aleskoropanacórceteżniepodobasiętakawizja
męża,tomożeonasamawybijemuzgłowytewyjazdy?
Wątpię.Onjestupartyjakosioł.
Nigdyniemożnamówićnigdy,panieEdku.Mariusz
wsunąłręcewkieszeniespodniispojrzałmuwoczy.
Pomyślęnadjakimśrozwiązaniem.Panteżniechsię
jeszczezastanowiimożerazemznajdziemydobre
wyjście.
Obymiałpanrację.
Będziedobrze!Mariuszznowupoklepał
goporamieniu,tymrazem,żebydodaćmuotuchy,
poczymprzesunąłsiędowyjścia.Muszęlecieć.
Pomyślałosamochodzie,któryzostawiłwcentrum
miasta.Miałsporykawałekdoprzejścia.
Jakietozabawne,jakbardzopunktodniesieniapotrafi
zmieniaćperspektywę,uświadomiłsobieisię
uśmiechnął.Autemdrogadocentrumzajmowałaraptem
paręminut,apieszobędzieszedłkilkanaście,jeślinie
kilkadziesiąt.Niepokonywałtejtrasynanogachchyba
odlat!