Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozumiem,ciociu!
Znajdziesztuwszystko,czegocipotrzeba.ZarazprzyślęNansy,
abypomogłacirozpakowaćrzeczy.Obiadjemystaleogodzinie
szóstejdodała,opuszczającpokój.
Pollyannaprzezchwilęstałanieruchomo,potemprzebiegła
wzrokiempogołejpodłodze,gołychścianach,oknachpozbawionych
firanekipodeszładoswojegokuferka,tegosamego,którytak
niedawnojeszczestałwjejmałympokoiku,tam,dalekonazachodzie;
uklękłaprzynimiukryłatwarzyczkęwswychdrobnychdłoniach.
TakzastałaNansy,gdyprzyszłanagórę.
Wdobrejdziewczyniesercezadrżałowspółczuciem.
Biedactwo!szepnęła,izbliżywszysiędoPollyanny,uklękła
przyniej,pieszczotliwiegłaszczącjejgłówkę;wkońcuzapytała
oklucz.
Zajmiemysięrozpakowaniemkufrarzekła,chcącprzerwać
ponuremyślidziewczynki.
NictamprawieniemaszepnęłazesmutkiemPollyanna.
Temlepiej!Prędzejgorozpakujemy!wesołozawołałaNansy.
Rzeczywiście!ucieszyłasięPollyanna,awięcmogęiztego
byćzadowoloną?
No...nibytak!odpowiedziałaniecozdziwionatem
zapytaniemNansy.
WprawneręceNansywokamgnieniuwydobyłyzkufracałąjego
zawartość,aPollyannarównieższybkoporozkładałaksiążkinastole,
askąpąilośćbieliznyiparęsukienekumieściławszafie.
Zdajemisię,żejednaktenpokoikbędzieładny!rzekłanagle
Pollyanna,jakbychciałapocieszyćsamąsiebie.Jakmyślisz,
Nansy?
Odpowiedziniebyło.Nansyczegośtakgorliwieszukaławkufrze,
żegłowędoniegoschowała.
Pollyannatymczasemwodziławzrokiempogołychścianach.
Nawetlusterkaniemamówiłasmutnie.
Alemożetolepiej,boniebędęoglądałamoichpiegów!
Nansywydałajakiśniezrozumiałydźwięk,leczgdyPollyanna
odwróciłasię,schowałaznówgłowędokufra.
Pollyannazbliżyłasiędooknainaglewydałaokrzykradości.
Ach,Nansy!Jategoprzedtemniewidziałam.Spójrz
natedrzewa,natemałedomki,starądzwonnicęisrebrnąwstęgę
rzeki!Naprawdę,Nansy,gdysięmaprzedsobątakiwidok,nie
potrzebneżadneobrazy!Ach,jaksięcieszę,żemamtenpokoik!