Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁVI.POLLYANNAZOSTAJEUKARANA.
WpołudniepannaPollyzsiostrzenicąpojechaładomiasta,leżącego
wodległościpółkilometraoddworu,abyzaopatrzyćPollyannę
wkompletnowychsukienekibielizny.Niebyłotorzeczązbytłatwą,
toteżzostatniegosklepupannaPollywychodziłazuczuciemulgi,jak
człowiek,któryszedłgdzieśśliską,wąskąścieżkąnadprzepaścią
iwreszciestanąłnarównemmiejscu,niezagrażającemżadnem
niebezpieczeństwem.
Pollyannazaś,odwrotnie,byłazachwyconawyprawą,ponieważ,jak
powiedziałajednemuzsubjektówsklepowych—znacznieprzyjemniej
jestkupowaćsukienkiwdużympięknymsklepie,niżotrzymywać
niewiadomocozprzesyłekmisjonarskich,lubodpań
zdobroczynności.
Wyprawadomiastazajęłacałepopołudnie;popowrociedodomu,
gdypannaPollypojechałaodwiedzićjednązsąsiadek,Pollyanna
pobiegładoTomaszaiNansy.
StaryogrodnikdużoopowiadałPollyannieojejmatce,
codziewczynkabardzolubiła,aNansymówiłaoswymrodzinnym
domku,gdziemieszkałajejukochanamatkairównieżkochanesiostry
ibracia.Obiecywałaże,oilepannaPollypozwoli,zaprowadzi
Pollyannędoswejrodziny.
—Mojesiostrzyczkinoszątakiepiękneimiona—opowiadała
Nansy—znacznieładniejszeodmojego!
—Dlaczego?—zapytałaPollyanna.
—Bobyłampierwszącórkąimamusiamojajeszczewtedynie
czytałaciekawychpowieści,wktórychznajdująsięładneimiona.
Wprostnienawidzęmojegoimienia!
—Amniesiętoimiębardzopodoba;temwięcejjeszcze,
żetygonosisz—zaśmiałasięPollyanna.—Zresztąpowinnaśbyć
zadowolona,żenienazywaszsię...naprzykład—Pafnuca!
—Otemnigdyniemyślałam—odrzekłaNansy—iprzyznamsię
otwarcie,iżwidzęwtejchwili,żemojeimięniejestznów
najbrzydsze!
—Alepowiedz,mojadroga,—dodałapochwili,—czyniebyła
tograwzadowolenie,gdytłumaczyłaśmiprzedchwilą,żepowinnam
sięcieszyć,iżnienazywamsięPafnuca?
Pollyannazamyśliłasięprzezchwilę,potemroześmiałasię
szczerze.
—Maszsłuszność,Nansy!Byłatograwzadowolenie,chociaż
zastosowałamjąbezwiednie.Zdarzasiętoczęsto,gdyżjestem