Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁVIII.POLLYANNAZWIZYTĄ
DziśPollyannamiałazanieśćgalaretęznóżekcielęcychdlapani
Smith.PollyHarringtonstalecotydzieńposyłałacośpaniSmith.
Mówiła,żebyłotojejobowiązkiem,ponieważpaniSmithbyłabiedna
ichorainależaładotejsamejparafji,astarymzwyczajemczłonkowie
jednejitejsamejparafjiwspieralijednidrugichwbiedzie
inieszczęściu.SwójobowiązekwzględempaniSmithpannaPolly
spełniałazazwyczajcoczwartekpopołudniu,niesama,oczywiście,
leczzapośrednictwemNansy.
DziśPollyannaprosiłaopozwolenieodwiedzeniapaniSmith,
aNansychętnieprzystałanato,naturalniezauprzedniązgodąpanny
Polly.
—Jestemzadowolona,żemogętamnieiść—mówiłaNansy
doPollyanny—chociażcoprawdatowstyd,abyśtynosiłaten
koszyk!
—Ajasiębardzocieszę!—odparłaPollyanna.
—Popierwszejwizycieprzestanieszsięcieszyć!—przepowiadała
Nansy.
—Dlaczego?
—Dlatego,żeniktpaniSmithnielubi!Gdybynielitośćdlaniej,
żadnażywaduszanieodwiedzałabyjej—takjestniemiła.Żal
mitylkojejcórki,któramusistalebyćprzyniej.
—Ależdlaczego,Nansy?
Nansywzruszyłaramionami.
—Przedewszystkiemdlatego,żepaniSmithniejestnigdyzniczego
zadowolona.Nawetdniwtygodniuniemogąjejdogodzić:gdyjest
poniedziałek—onawolałaby,żebybyłaniedziela.Gdysięjejzaniesie
galaretkę—mówi,żewolałabykurczę,agdyotrzymakurczę
—wzdychadorosołu.
—Cozadziwnaosoba!—zaśmiałasięPollyanna.—Cieszęsię
tembardziej,żejązobaczę,gdyżlubięmiećdoczynienia
z„osobliwymi“ludźmi.
—Hm...awięcpaniSmithjestmożenajosobliwszązewszystkich
ludzinaświecie—rzekłaNansy,uśmiechającsięironicznie.
Pollyannazlekkobijącemserduszkiemprzestępowałaprógmałego
domku,aoczętajejbłyszczałyzciekawościzobaczeniatej„osobliwej“
paniSmith.Otworzyłajejdziewczynkaotwarzyczcebladej
izmęczonej.
—Jaksięmasz—zaczęłagrzeczniePollyanna.—Przychodzę
odpannyHarringtonijeślitomożliwe,miałabymwielkąchęć