Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
7
Marcysiamiałanowąkoleżankę,Karolinkę...alboOlę,
albojeszczejakośinaczej.KarolinkaalboOla,albo
jeszczejakośinaczej,byłabardzopodobnadoMarcysi.
Zupełnietaksamosięubierałaigdybyłosiębliskoniej,
zachowywałasiędokładnietaksamojakMarcysia.
Czasamidawałasięwziąćzarękęiszływtedyrazem
zMarcysiąnapodwórko,aleczasemKarolinka,Olaalbo
jeszczejakośinaczejbyłaniegrzecznaimusiałazostać
wdomu.Takoleżankamieszkaławlustrzei,jaksama
Marcysiaoniejmówiła,byłanakażdezawołanie,alegdy
sięnaniąniepatrzyło,toonapoprostunieistniała.
–Och!Gdybytakniebyłonaszychdługów,gdysię
nanieniepatrzy–westchnęłaGabrysia.
–FilozofiaMarcysijestdosyćwygodną,aleraczejbez
przyszłości–skomentowałJanek.–Popatrz,jaktrudząsię
nasinowisąsiedzi,Stępniowie,którzypróbujądostosować
warunkikupionegodomudowymogówbezpiecznego
mieszkania.Grzybtomożebyćtylkoprzyjemnywlesie.
Owszem,mamydługi,aleniemamygrzyba!
–Notak,tomożewolęjednakwtejsytuacjimoje
długi.Alewolnyzawód,jakDarek,tomogłabymchcieć,
choćniekonieczniemożebycieprawnikiem.Och,tak
samemubyćsobiesterem,okrętemiżeglarzem.Taki
bezmiarwolności...–zamyśliłasięrozanielonaGabrysia.
–Pamiętaj,żewolność,takjaknarkotyk,wnadmiarze
szkodzi–ostudziłzapałżonyJanek.
–CzypanDarekmusipracowaćwniedziele,wświęta
iwnocyteż?–spytałaMarcysia,leczsamasobiezaraz
wduchuodpowiedziałaitrzeźwooceniłasytuację:
–Jabędęfryzjerką.Włosyniemusząwłóczyćsię
posądach!Mójmążteżbędziefryzjeremibędziemymieć