Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
grymasemzawiedzeniastwierdziłaMarcysia.
Janekprzyszedłżoniezpomocą:
Ty,dziecko,dostałaśrowerodsąsiadówpoich
wnuczce,mamamożedosiąśćswewigryzczasów
licealnych,atoprzecieżtylkokilkanaścielatdotyłu,aja
wezmęrowerdziadkaPawła,atojesttylkokilkadziesiąt
latdotyłu.Poostatnimpomalowaniufarbąolejnąjakby
odmłodniał.
Marcysiabyłataksmutnazobrotusprawy,żenawet
nieodgarnęłagęstejczuprynyznadczoła,ajeszcze
bardziejzasmuciłfakt,żerodzicomtenpomysł
zestarymiroweramispodobałsię.
Gabrysiazasadniczoniepatrzyładolustra,aleprzecież
niedasiężyćtylelatiniespojrzećwnikliwiejwjego
taflę.WięcGabrysiazerknęła.Notak,kiedyjuż
odpewnegoczasuobchodzisięstaletrzydziestepiąte
urodziny,totrzebazainwestowaćwswójwygląd.Nie
możnaciąglewyglądaćna„niezrobioną”.Napółce
włazienceubabciJagodyoddłuższegoczasustoikilka
flakoników,pudełeczek,tubek,pojemniczków.Tozupełnie
niezływzórdonaśladowania.
Mojamamateżmiałasporągarśćkosmetyków,ale
mnieciąglewszyscyiwszędziemówili,żewyglądamtak
świetnie,takmłodo,nigdyniepomyślałamojakimś
wspomaganiu.Nawetnajbardziejobcyzobcychitaki,
którynicodemnieniepotrzebował,tenfaktpotwierdzał.
Dlategouznałam,żedamnaturzewolnąrękęprzemowa
Gabrysibyłabardzorefleksyjna.
Takbardzorefleksyjna,żesobieprzypomniałajak
toDostojewskiw
Śniewujaszka
opisywałpostaćksięcia,
będącegojużwbardzosłusznymwieku.Wspominał,
żeksiążęladamomentrozsypiesię,botakibyłjuż
zwietrzałyalbo,właściwiemówiąc,znoszony.„Czyjateż
jestemzwietrzałaiznoszona?”Gabrysiawykrzywiła
twarzwgrymasie,copewniemiałooznaczaćuśmiech
izamyśliłasię.DopierogłosJankawyrwałzliterackich
miraży.