Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Złypoczątek!–rzekła,wskazującodwrotnymkońcempióra
namójnieszczęsnypodpis.–Mamnadzieję,mojadroga,żenie
dożyjeszchwili,wktórejmiałabyśtegożałować.
Jużwtedy,wczasachmojejniewiedzyiniewinności,ówdziwny
wybuchprzesądnościciotkiwywołałwemnieniepokój.Otuchydodał
mikrzepiącyuściskdłonimęża,aserdecznygłoswujażyczącego
miprzypożegnaniuszczęściaprzyniósłnieopisanąulgę.Poczciwiec
opuściłswojąplebanięnapółnocykraju(odśmiercirodzicówbędącą
moimdomem)specjalniepoto,byodprawićmojenabożeństwo
ślubne,ajużwpołudniemiałwrazzżonąwrócićdosiebiepociągiem.
Zamknąłmniewswoichwielkich,silnychramionachiobdarzył
pocałunkiem,któryzpewnościąmusiałbyćsłyszanyprzezgapiów
czekającychnapaństwamłodychprzeddrzwiamikościoła.
–Zcałegosercażyczęcizdrowiaiszczęścia,kochana.Jesteśjuż
natyledorosła,bywybieraćsamai–niechpanWoodvillesięnie
obrazi,boznamysięodniedawna–proszęBoga,Valerio,byokazało
się,żewybrałaśdobrze.Naszdombędziebezciebiesmutny,alenie
uskarżamsię,mojadroga.Wręczprzeciwnie:jeślitazmianauczynicię
szczęśliwszą,cieszęsię.No,no!Niepłacz,bozasmuciszciotkę,
awjejwiekuniemażartów.Pozatympłaczszkodziurodzie.Osusz
oczyispójrzwtamtolustro,aprzekonaszsię,żemamrację.
Dowidzenia,mojedziecko,iniechBógcibłogosławi!
Zagarnąłciotkępodramięipośpieszniewyszli.Kiedyzobaczyłam,
jakodchodzimójdobryprzyjacieliopiekunzczasówpanieńskich,
mimowielkiejmiłościdomężapoczułam,jakcośścisnęłomnie
zaserce.
NastępnieprzyszłakolejnastaregoBenjamina.
–Życzęcidobrze,mojadroga,niezapomnijomnie.–Tylkotyle
powiedział.
Jednaktychkilkasłówwystarczyło,bywróciłydomnie
wspomnieniadawnychlat.ZażyciaojcaBenjaminzawszejadałunas