Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
panmniemojepieniądze,mójcałymajątek...Nie...Aleniezapomnę
dośmiercitego,żenieruszyłpanLuby!...Tak...Leżałemwówczasjak
kupaścierwa,mówićniemogłem,ruszyćsięniemogłem,ale
widziałem,jakonapatrzyłanapana!Icóżonabyładlapana?Nic,ot,
ładnaŻydóweczka...Acojabyłemdlapana?...Ot,zdychającypies,
cogopandlawłasnejfantazjiwyratował!Acopanzrobił?Przyszedł
pandomnieipowiedział:-NiebójsięoLubę,nietknęjejinikomu
tknąćniedam...Takpanpowiedział,boczułpan...
Niedokończył.Podniósłgłowęwysokoizagryzłwargi.Zczarnych
jakwęgleoczuwolnospłynęłypotwarzydrapieżnegoptakadwiełzy.
—Tamdodiabła,stary!-zawołałDrucki.-Cobypowiedzieli
naBroadwayu,gdybyzobaczyli,żeCzarnyJackrozklejasięjakmałpa
odcebuli!No,stary!
—Nie,kapitanie,nie!Jategopanunigdyniepowiedziałem,ale
terazmusiałem.Bojaktuwszedłem,jakzobaczyłem,żepan
tuwnędzyichory,apomniedopieroterazposłał...Tojachcę,żeby
panwiedział,żejamamtakiepsieprawo,żebymdlapanazrobił,
comogę,żebymnawetoddałwszystko,comam!...
—Uwaga,Jack-zżartobliwąpowagąostrzegłDrucki.-Uwaga,
bomogęprzytrzymaćzasłowo!
—Niechpanniemyśli,kapitanie-zdumąodparłŻyd-żesłowo
kupcaZałkindachociażojedencentmniejjestwarteodsłowa
CzarnegoJacka.
Roześmielisięobaj.ZałkindwypytywałDruckiegoostanzdrowia,
chciałkonieczniesprowadzićlekarza.Wreszcieoświadczył,
żenatychmiastzabieragodosiebie,bomuwstyd,żebykapitan
mieszkałwtejdziurze.
Tenjednakstanowczozaprotestował.Owszem,przeniesiesię
nawetnapewno,aleniedoZałkinda.
—Widzipan,jajestemtakizatwardziałysamotnik.Jaktylko
wydobrzejęioporządzęsię,będęmusiałposzukaćjakichśinteresów.
Iwłaśniewiedząc,żepanjestdlamnieżyczliwy...
—Życzliwy?!...
—Mniejszaowyraz.Dość,żechodzimioto,żebycośrobić.
Załkinduśmiechnąłsięzzażenowaniemizrobiłniewyraźnyruch
ręką.
—DrogikapitanieWinkler,cojatumogęwymyślić?Mnienawet