Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odpowiedziiobajzamilkli,ustępującsobienawzajem.
Komendantmachnąłręką.
Mniejszaoto.Wszytkowiem.Trzyróżnekościoły,
trzyróżnerelikwiarzeoróżnejwartości,trzyróżne
metodykradzieży.Wiemy,żeniegwizdnęłyichdzieciaki
aniżeniktnieopchnieichnatutejszymrynku.Szukamy
wspólnegomianownikainiezamierzamzakilkadni
wkurwiaćsię,żegonieznaleźliśmy.
Komendantzamilkłnachwilę,wysunąłsięzzabiurka
izacząłprzechadzaćsiępogabinecie.
JędrekiPablomilczeli,próbującrozgryźćintencje
szefa.
Idioci,którzydokonujątychwłamań,całkowicie
rozwalilinasząciężkowypracowanąstatystykę.Nie
potowpocieczołarównaliśmysłupkinapoczątku
kwartału,żebytabandadebilizniszczyłanasząpracę.
Śmigajcienamiastoiwtajemniczajciewsprawęswoje
zaufanewtyczki.Niechpowęszą,gdzietrzeba.Dajęwam
najakiśczaswolnąrękę.
Komendantpokręciłgłowązezniechęceniem,
wyrównałleżącynabiurkustosikpapierówiprzewertował
kalendarz.JędrekiPablowymienilisię
porozumiewawczymspojrzenieminatychmiastsię
odmeldowali.
JeszczetegosamegodniawieczoremaspirantPakuł
ruszyłnamiasto,abyuruchomićswoje„wtyczki”.
Pioruńskobawiłogotookreślenie,niejedynezresztą,
którepadajączustkomendantaHardego,brzmiałoiście
hollywoodzko.Pokonywałwłaśnieplanty,pogwizdywał
iuśmiechałsiępodnosem.Wieczórbyłprzyjemny,
ciepły,aławeczkiwokółrynkuzapełnionesyrenkami
chętnymidowyłowienia.Pablocmoknąłzżalunadswoim