Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dzieńdobry,doktorzeprzywitałsięzuśmiechem
naustach.
Antoniwstałiuścisnąłmudłoń.
Witamserdeczniepanaaspirantazacząłwesoło.
Dawnosięniewidzieliśmy.Cóżciekawegosłychać
wnaszymprzestępczymświatku?
PabloserdecznieobjąłAntoniegozabarkiiskierował
wgłąbplantów,licząc,żeznajdzietamustronnemiejsce.
Otóżotymwłaśniechciałbymporozmawiać.
Zapraszamnakrótkispacerzaproponował.Widzę,
doktorze,żenastrójdopisuje,wygląddzisiajniczego
sobie.Czyżbyszykowałosięjakieś
rendez-vous
?
Staruszekroześmiałsię,poprawiłpoluzowanykrawat
ilekkonachyliłsięwstronępolicjanta.
Wyszykowałemsięnaspotkaniezprzyjaciółmi.
Spodziewamsięmiłegowieczoruweleganckim
towarzystwie.Atyjeszczenasłużbie,czyjużpopracy?
zgrabniezmieniłtemat.
Jużposłużbie,aczkolwiekjestemtutajsłużbowo.
Doktorpokręciłgłowąwgeściedezaprobaty.
Niepotrafiszżyćbeztejroboty,czylinieznalazłeś
jeszczeodpowiedniejpanny,inaczejniemiałbyśczasu
nawieczornespaceryzestarymdziadem.
Pablozaśmiałsięwgłos.
Jeszczenie,doktorze,aledorzeczy.
Antoniprzycupnąłnaławce,aPablotużobok.
Zdarzacisięjeszczeprzenocowaćnamieście?
zagaiłpolicjant.
Aspiranciedrogi,takapięknapogoda,szkodabybyło
zmarnowaćnasiedzeniewmurach.Choćprzyznaję,