Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ni​kogonieprzyj​mo​wał.
Zasięganojęzykausłużby.Życiesamotnikabyło
regularneiprzykładne.Niewiedzianowprawdzie,gdzie
bawiłczęściej:wWoldczywLondynie,bonawetprzed
służbąniezdradzałsięzeswymizamiarami,aletej
eks​cen​trycz​no​ściniktmuniemógłbraćzazłe.
JaneCarstondosiadłakoniaizjechaławdółwzgórza.
Wje​chaw​szynaścieżkę,ro​zej​rzałasiędo​koła.
Jestemwścibskąiniedelikatnąosobą,Toby
szepnęładonastawionegociekawieuchaswego
wierzchowca.Zdradzambrakelementarnej
powściągliwościigodności,aleoch,Toby,oddałabym
dwapapierowefuntyszterlingitoznaczywszystko,
coposiadambymócpomówićztymczłowiekiemisię
roz​cza​ro​wać!
MinęłazrujnowanewrotaposiadłościCreithów.
Wmiejscu,gdziezaczynałsiępark,wzdłużktórego
biegłaszosa,stałbielonywapnemdomekiwłaśnie
kuniemuJaneskierowałaswegowierzchowca.Kobieta
stojącawogródkupomachałakuniejrękąnapowitanie.
Średnichlat,szczupłaiładna,poruszałasięzgodnością,
choćbyłana​derskrom​nieubrana.
Dzieńdobry,milady.Przybyłyśmytuwieczorem
iznalazłyśmywszystkoprzygotowane.Towielka
uprzej​mośćzpanistrony.
Mówićotymniewartoodpowiedziaładziewczyna,
zeskakująclekkozsiodła.Tymbardziejżektoinny
zrobiłtozamnie.Jaksięmapaniinteresujący
pod​opieczny,paniCorn​ford?
Taza​wa​hałasię.
Niewiem.Przyjeżdżadopierodziświeczór.Nie
mamipanizazłe,żebędęmiałalo​ka​tora?
Nie.Janepotrząsnęłagłową.Dlaczegopaninie