Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zamieszkatunastałe?Ojcieczgadzasię.Kimjestpani
lokator?
PaniCornfordzawahałasię.
–Tomłodyczłowiek,którymsięinteresuję.Czujęsię
wobowiązkupowiedziećpani,żejestonlubbył
alkoholikiem.
–Wielkienieba!–zawołałazdumionaJane.
–Starałamsięgowyleczyćimamnadzieję,żemisię
udało.Todżentelmen,sątakietragicznewypadki,wcale
nierzadkie.WMisji,gdziebywam,oiletylkoczas
mipozwoli,alkoholicyzdarzająsięczęsto.Alenapewno
niebędziepanimiałaotodomnieurazy?
–Anitrochę–zaśmiałasięJane.
Nowadzierżawczynipatrzyłananiązpodziwem.
–Dotwarzypaniwamazonce.–PaniCornfordskinęła
głowązuznaniem.
–Mniejestdotwarzywewszystkim–odparłaJane
obojętnie.–Nazywajmyrzeczpoimieniu.Jestemładna.
Nicnatoniemogęporadzić.Zjemśniadanieupani!
–Owszem,czekająnamniewCreith–mówiłapochwili
Jane,smarującgrubokawałekchlebamarmoladą.–
Tojest,naszgośćczekanamnie.Ojciecnieczekananic,
tylkonamilion,któryspadłbymuzniebabez
jakiegokolwiekwysiłkuzjegostrony.
WoczachpaniCornfordwyczytałazdziwienie.
–Nie,niejesteśmybogaci–odpowiedziałaJane
naniewypowiedzianepytanie.–Gdybymbyła
mężczyzną,pojechałabymdoAmerykiiożeniłabymsię
zjakąśmilionerką,abyżyćznią,jakpieszkotem,
ażdobłogosławionejchwilirozwodu.Ponieważjestem
kobietą,muszęwyjśćzamilioneradomowegochowu.
Ategoniezrobię.