Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naprofesoraEugeniuszaFuldegoizacząłemwolno
iśćwjegokierunku.Całakomisjapatrzyła
zzainteresowaniem,coztegowyniknie.Podszedłem
dorektora,wsadziłemmurękędokieszeni
marynarki,zktórejnanibywyjąłemportfel.
Pogroziłemmupalcemipowiedziałem:
—Oj,nieładnie,panierektorze,nieładnie.
Profesoriresztakomisjiryknęliśmiechem,
adziekanEdwardDobrzańskipodziękował
mizawystęp.
Naegzaminachdoszkółaktorskichczęsto
dochodzidoniekonwencjonalnychsytuacji,alewtym
właśnietkwisednozarównosamychstudiów,jak
ipóźniejszejpracyaktora.Warto,abyosoby,które
takłatwowydająwerdykty,oceniajątakieczyinne
zachowania,najpierwzapoznałysięzespecyfikątego
zawodu.Naegzaminiedotakiejszkołydwadodać
dwaczęstorównasiępięć,czasamitrzy,anajrzadziej
cztery!Niektórzyzkandydatówmielizazadaniewyjść
nakorytarz,wejśćiwystraszyćczłonkówkomisji.
Wiadomo,żegdybyktóryśznichwszedłikrzyknął:
„łaaa!”,byłobytotakprzewidywalne,żeniktnawet
byniedrgnął.Jedenzkolegówotworzyłdrzwi,wszedł
przerażonyidrżącymgłosempowiedział:
—Ludzie!Znowuwybory!—Zarobiłdodatkowe
punkty.
Innymrazeminnykandydat,którymiałtosamo
zadanie,wszedłdosali,podniósłkrzesło,oznajmił,
żezaegzaminzapłaciłsumę,któraprzekraczałakoszt