Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wskazałamuszafkęiwróciładorozmowyzkoleżanką.
Starałsięimnieprzysłuchiwać.Nawijałyoswoich
sprawach.
Wszyscysprawialiwrażeniedziwnieodprężonych.
Zjakiegośpowoduzeszłoznichciśnienie,którejest
natrwałewpisanewcharaktertejpracy,awwydziale
kryminalnymniemaltężejenatwarzach.Uznałtozazły
znak.
Wlałsobiekawy,podszedłdooknaiwpatrującsię
wswojeodbiciewszybie,spróbowałzrozumieć,kiedytak
spektakularniespieprzyłsobieżycie.
RobertKreftstałwdrzwiachpokojuinicniemówił.
Podwinąłrękawyczarnejkoszuliizagryzłdolnąwargę,
przesuwającpalcamipoostrym,kilkudniowymzaroście.
Czuł,żesporogoominęło.Salonbyłprzestronny,wrazie
potrzebymógłpomieścićdwadzieściaosób.Teraz
wydawałsięklaustrofobiczniewręczciasny.Policyjni
technicyskończylipracęiobwieścilitobezradnym
rozłożeniemrąkiskąpymkomunikatem,żenic
tuponich,poczymudalisiętłumniewstronęwyjścia.
Niemiałimtegozazłe.Zrobiłbypodobnie.
Staryodtwarzaczwideonastolikupodścianąciągle
mieliłkasetęVHS.
–Muszęzabraćtaśmę.–Ostatniztechnikówrobił,
comógł,byzabrzmiećprofesjonalnie.
–Ajamuszęmiećjąranonabiurku.Możesz
toprzegrać,skręcićtenfilmodnowa,naprawdę,nie
interesujemnieto.
–Osobiścieprzyniosęcijąwzębach,zadowolony?
–odparłiwyjąłtaśmęzodtwarzacza.Przeklinał
komisarzawduchu,choćwiedział,żetenmiałrację.
–Nieoczekujęażtakiegopoświęcenia.Zgórydziękuję.
–Uśmiechnąłsię,rozładowującniepotrzebnenapięcie,